Jak komisje śledcze zdemaskowały głupotę polityków od ośmiu gwiazdek Czytaj więcej w GP!

Tomasz Łysiak: Śląski językiem, czyli jak dwa razy dwa równa się pięć w głosowaniu sejmowym

Uznanie przez Sejm śląskiej „godki”, gwary Ślązaków za język, to tak naprawdę posunięcie wbrew… nauce. Głosujący „za” stanęli przeciwko opiniom wielu językoznawców, z lubianym skądinąd przez środowiska liberalno-lewicowe prof. Janem Miodkiem na pierwszym miejscu.

Posiedzenie Sejmu
Posiedzenie Sejmu
fot. - Sejm RP

„Proszę ode mnie nie wymagać udowodnienia, że może śląszczyzna jest odrębnym językiem, nie żądać jej kodyfikacji, bo to jest nonsens. Naiwność połączona z fanatyzmem”

– mówił kiedyś Miodek w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim". Lingwista uznał za oczywiste, iż mamy na Śląsku do czynienia z dialektem, a nie językiem: „Powtórzę za Henrykiem Borkiem, Ślązakiem z Jędryska, dziś części Kalet, który 40 lat temu napisał – a ja to potwierdzam – nie ma ani jednej cechy dialektu śląskiego, która by go różniła od innych dialektów, w aspekcie historyczno-językowym. Wszystko to, co jest na Śląsku, jest gdzie indziej. Mazurzenie? Cała Opolszczyzna, znaczna część Górnego Śląska mazurzy do dziś. Tarnowskie Góry nie mazurzą, a Radzionków mazurzy, choć leży w odległości 8 km. Mazurzy Mazowsze, prawie cała Małopolska itd. Proszę nie przesadzać z jakąś niewyobrażalną odrębnością śląszczyzny. W gruncie rzeczy nie ma ani jednej cechy gramatycznej tylko śląskiej. Ani jednej. One są wspólne dla wszystkich dialektów”. Warto te obszerniejsze wypowiedzi zacytować, gdyż za stwierdzeniem, że śląska gwara nie jest językiem, lecz dialektem, stoi nie „konsensus” jakiejkolwiek grupy polityczno-społecznej, lecz nauka. Nauka o języku!

Warto tu przypomnieć, że te same środowiska (liberalno-lewicowe) używają w dyskusji o zmianach klimatu argumentu naukowości. Powołują się na tzw. konsensus naukowy oraz naukę, twierdzą, że o antropogenicznym wpływie na ocieplanie klimatu mówią nie przekonania, lecz naukowe dowody. 

Podobnie rzecz się ma z językiem. Lingwistyka to nauka o języku – bazuje więc, jak każda nauka na podobnym fundamencie, w którym naukowiec bada rzeczywistość, wykazuje dowody na uzasadnienie swej tezy i te dowody naukowe są bazą dla wypracowania kanonu. Badanie języka także podlega rygorom naukowości (a nie czyichś przekonań, emocji, czy wyobrażeń). W wypadku dialektu śląskiego rzecz wygląda podobnie. Uznanie przez sejm za język staje w sprzeczności z wykładnią wielu językoznawców. 

Oczekiwanie ode mnie, że ja powiem: "Tak, śląszczyzna nadaje się do kodyfikacji w piśmie", jest takim samym zadaniem, jakie by postawiono matematykowi, żądając udowodnienia, że czasem dwa razy dwa jest pięć. Nie udowodnię, i na tym moglibyśmy ten wywiad zakończyć

– mówił prof. Miodek we wspomnianym już wywiadzie.

Idąc tym tropem, trzeba zapytać – kiedy doczekamy się w sejmie głosowania nad wynikiem równania – „dwa razy dwa równa się pięć”? Bo może i to udałoby się przepchnąć?…

 



Źródło: niezalezna.pl

Tomasz Łysiak