Muszę przyznać się, że chwilami czuję aż swego rodzaju podziw, patrząc na tego typu prymitywne udawanie greka, kłamanie w żywe oczy, wypieranie czegoś, co wszyscy widzą, oraz takie wynajdowanie krętackich tłumaczeń, które umożliwia przykrycie najgorszych wpadek, idiotyzmów, czy wręcz bezeceństw.
Ci ludzie mogliby wmawiać wszystko i wszystkim, zupełnie nie patrząc na to, czy coś jest zgodne z faktami, czy też nie. Gdyby początkowo głosili, że trawa jest fioletowa, a potem ktoś by im wskazał, że przecież zielona, natychmiast zaczęliby wmawiać, że: a. od początku mieli na myśli to, iż jest zielona, a fiolet był jedynie metaforą; b. tak naprawdę czy fiolet, czy zieleń, to wszystko jedno, gdyż ważne, że nie chodziło o kolor żółty; c. to skandal, że trawa jest zielona, gdyż powinna być fioletowa, tak jak właśnie twierdzili, a jeśli nie jest fioletowa, lecz zielona, tym gorzej dla trawy; d. w ogóle samo rozmawianie o kolorze trawy jest dowodem na odwracanie przez prawicę uwagi od korzeni zła, które stanowi podglebie PiS; e. sadzić, palić, zalegalizować; f. jeśli chodzi o trawę, to kolor nie jest ważny, ważne że się ją kosi, tak jak należy wykosić pisowców…
I tak dalej… I tak dalej… Cokolwiek by się rzekło, jakąkolwiek głupotę palnęło, jakikolwiek idiotyzm zrobiło, powiedziało: wszystko można gładko wytłumaczyć. Wystarczy, że to staje w kontrze do PiS. I już. Amok zupełny. Szaleństwo. Dom wariatów.