- Wszedłem do rządu jako wicepremier i przewodniczący komitetu bezpieczeństwa, żeby radykalnie podnieść wydatki na obronę. Żeby Polska zaczęła być krajem, który może się bronić. Ten plan jest teraz poważnie zakwestionowany. To podważenie naszego bezpieczeństwa - mówił w Przysusze lider Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
Bezpieczeństwu i zaniechaniom w tej sferze poświęcił sporą część swojego przemówienia prezes PiS Jarosław Kaczyński. Polityk zainaugurował konwencję partii, podczas której dojdzie do połączenia się z Suwerenną Polską.
Zaznaczył, że „zapewnienie bezpieczeństwa jest jedną z głównych, jeśli nie główną funkcją państwa”.
Zdaniem Kaczyńskiego, bezpieczeństwo zakwestionowano na dwa sposoby.
- Po pierwsze poprzez fakt nieodrzucenia paktu migracyjnego. Ta władza mogła to zrobić, miała na to szanse. Specjalnie tak bardzo naciskała, żeby na posiedzenie Rady Europejskiej nie pojechał premier Mateusz Morawiecki tylko już nowy premier
- przypomniał.
I dalej „to dopiero ma wejść w życie, natomiast już w tej chwili wpuszczają do Polski wielu nielegalnych imigrantów, a nie pracowników sezonowych. To zasadnicza różnica. Ci ludzie już dzisiaj stwarzają w wielu miejscach w Polsce niebezpieczeństwo”.
Drugą poruszoną kwestią było „odwlekanie tego wszystkiego, co podjęto, a co było wykonaniem pomysłów nie cywilów, tylko Sztabu Generalnego”.
- Wszedłem do rządu jako wicepremier i przewodniczący komitetu bezpieczeństwa, by tą sprawę załatwić. Żeby radykalnie podnieść wydatki na obronę. Żeby Polska zaczęła być krajem, który może się bronić. Ten plan jest teraz poważnie zakwestionowany. To podważenie naszego bezpieczeństwa
- mówił Kaczyński.