Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

„Tam nie da się inaczej rozmawiać, niż stosując chwyty”. Poseł Wójcik dla Niezalezna.pl o akcji z megafonem

"Tę komisję można nazwać farsą. Była fatalnie prowadzona, a podatnik za to płaci. Tak naprawdę mogłaby się w ogóle nie odbywać, skoro mieli gotowe wnioski do prokuratury. Wszystko było wiadome od początku" - powiedział w rozmowie z portalem Niezalezna.pl poseł Michał Wójcik (Suwerenna Polska). Niepoważną komisję Wójcik zakończył w nie do końca poważny sposób - po tym, jak przewodniczący Dariusz Joński nie dał mu się wypowiedzieć, Wójcik wyjął własny megafon i przezeń wygłosił wnioski z działalności komisji ds. wyborów korespondencyjnych.

Michał Wójcik / Prezydium komisji
Michał Wójcik / Prezydium komisji
printscreen Twitter / Zbyszek Kaczmarek - Gazeta Polska

Pod koniec dzisiejszego posiedzenia komisji ds. wyborów korespondencyjnych, na której przesłuchiwano Jarosława Kaczyńskiego, poseł Michał Wójcik zaskoczył chyba wszystkich i wyjął megafon. "Pan mi nie dał powiedzieć, to sobie przyniosłem swój sprzęt nagłośnieniowy" - mówił do "guzikowego" Dariusza Jońskiego. Zaproponował też, że udostępni megafon każdemu, kto będzie chciał się wypowiedzieć, "bez żadnego guziczka". Przypomniał o decydującej roli Platformy Obywatelskiej w tym, że wybory nie odbyły się w terminie.

 

Gdy dzisiejsze emocje już opadły zapytaliśmy byłego ministra o dzisiejsze posiedzenie i ogólne wrażenia z prac kończącej swoją "misję" komisji.

Niezalezna.pl: - Ukarali za ten megafon?

Michał Wójcik (PiS) - Spodziewałem się, że tak będzie, ale tam nie da się inaczej rozmawiać niż stosować jakieś chwyty. Na pewno był to pierwszy taki raz w historii polskiego parlamentaryzmu. Ważne, że chwyt wyszedł skutecznie, bo uniemożliwił Dariuszowi Jońskiemu wygłoszenie przygotowanego wcześniej tekstu. Nie mógł mnie wyłączyć guziczkiem i był widocznie zaskoczony.

- Za to kary dla pani poseł Filiks nie ma co się spodziewać?

- Tylko my otrzymujemy kary. Ja w ciągu pracy zostałem kilka razy zostałem wykluczony. Pierwszy raz w 20 sekundzie istnienia tej komisji, a teraz na zakończenie ponownie.

- Czyli wyszła taka klamra spajająca trochę śmieszną komisję.

- Można ją nazwać farsą. Była fatalnie prowadzona, a podatnik za to płaci. Tak naprawdę mogłaby się w ogóle nie odbywać, skoro mieli gotowe wnioski do prokuratury. Wszystko było wiadome od początku.

- Co dalej?

- My będziemy mieli własny raport. Tezy są jasne: wiadomo, że wybory zostały zablokowane przez Platformę Obywatelską. Wiadomo, że chcieli podmienić kandydata, ze względu na fatalne sondaże Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Podmienili kandydata pięć dni po tym, jak miały się odbyć wybory. Cytowałem dziś panią Kidawę-Błońską, jak mówiła, że to ona "wywaliła" te wybory.

Następnie Michał Wójcik wskazał na dwa kluczowe procesy w ramach tego "wywalania" - to po pierwsze obstrukcja w Senacie, a po drugie nieprzekazanie danych przez niektóre samorządy. "Platforma jako formacja polityczna powinna zapłacić te 70 milionów, które zostały wydane" - podkreślił nasz rozmówca.

 



Źródło: niezalezna.pl, Twitter

#Michał Wójcik #komisja ds. wyborów korespondencyjnych #komisja śledcza

Mateusz Tomaszewski