Talibowie zaapelowali dzisiaj o bojkot wyznaczonych na 20 października wyborów parlamentarnych w Afganistanie oraz wezwali do aktów przemocy. Po raz kolejny zażądali wycofania zagranicznych sił z Afganistanu.
Główny rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid powiedział, że Stany Zjednoczone wykorzystują wybory w Afganistanie do jednego celu - legitymizowania swej obecności i władzy w tym kraju.
Wezwał "mudżahedinów do zatrzymania przy użyciu wszelkich możliwych środków procesu (rozmów pokojowych), którym kierują Stany Zjednoczone". "Ci, którzy popierają powodzenie tego procesu, pomagając siłom afgańskim, powinni być celem" ataków - oświadczył rzecznik talibów. "Musimy zrobić wszystko, aby pokonać ten amerykański spisek" - wezwał.
Oświadczenie talibów zbiegło się z wizytą wysłannika USA do Afganistanu Zalmaya Khalilzada, któremu powierzono kierowanie wysiłków na rzecz rozmów pokojowych z talibami.
Khalilzad spotkał się w Kabulu z prezydentem Afganistanu Aszrafem Ghanim w celu opracowania strategii rozmów pokojowych z talibami, których pięcioletnie rządy zakończyła w 2001 roku inwazja sił koalicji międzynarodowej pod wodzą USA.
"Pokój to święty proces. Amerykański rząd i naród są zjednoczeni z afgańskim rządem i narodem w realizacji tego procesu" - powiedział Khalilzad, cytowany przez kancelarię prezydenta Ghaniego.
Khalilzad, urodzony w Afganistanie były ambasador USA w tym kraju oraz w Iraku, chce nakłonić talibów, aby przystąpili do negocjacji. W tym tygodniu dyplomata ma udać się do Pakistanu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej i Kataru.
Ale talibowie, którzy walczą zbrojnie w celu obalenia władz centralnych w Kabulu i przywrócenia w kraju prawa szariatu, wielokrotnie odrzucali oferty rozmów pokojowych, czy wsparcia wyborów.
Chaotyczne przygotowania, a także zarzuty o oszustwa i nieustanne obawy przed aktami przemocy utrudnią przeprowadzenie wyborów parlamentarnych, postrzeganych przez międzynarodowych partnerów jako próba przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi - zwraca uwagę agencja Reutera.