Jeżeli chce pani teraz sformułować, że jestem podejrzany, wówczas moja sytuacja prawna natychmiast się zmieni. Wówczas tego rodzaju pytania może mi pani zadawać - usłyszała od Jarosława Kaczyńskiego przewodnicząca komisji śledczej Magdalena Sroka, już wcześniej wyraźnie zmieszana przez sformułowane pytanie.
Po godzinie 12.00 rozpoczęło się przesłuchanie prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego, przed komisją śledczą ds. "afery" Pegasusa. Zanim jednak członkowie komisji przeszli do pytań, ponad godzinę trwały przepychanki. Prezes PiS i finanlnie i tak nie złożył kompletnej roty ślubowania.
Pod koniec swojej tury pytań, przewodnicząca Magdalena Sroka wypaliła:
„czy byłby pan w stanie zgodzić się na poddanie panu badaniu na wariografie w trakcie ewentualnie toczących się postępowań? Czy zgodzi się pan na przesłuchanie w obecności wariografu?”.
- Słucham? Czy pani się słyszy? - kontrował natychmiast Mariusz Gosek.
Prezes PiS odparł: „nie widzę podstaw, by się na tego rodzaju sprawy zgodzić, bo nie jestem człowiekiem o cokolwiek podejrzanym. Jeżeli chce pani teraz sformułować, że jestem podejrzany, wówczas moja sytuacja prawna natychmiast się zmieni. Wówczas tego rodzaju pytania może mi pani zadawać”.
Zwrócił się bezpośrednio do Sroki: „teraz uważam, że ma ono charakter prowokacyjny. Lepiej, żeby pani je wycofała”.
- Nie mówię, że ma dojść do tego podczas tego posiedzenia. Mówię ewentualnie, w przyszłości - rozmywała przewodnicząca.
- Jak będzie taka konieczność to będziemy o tym rozmawiać - uciął Kaczyński.