Sterczewski powiedział w niedzielę w Polsat News, że na granicy polsko-białoruskiej „żołnierz (Mateusz Sitek -red.) by nie zginął, gdyby były tam (...) procedury cywilne, prawne, a nie szarpaniny i konflikty”.
Jak przekazał we wpisie Kosiniak-Kamysz, „żołnierze strzegący granic chronią ojczyzny, a państwo stoi po ich stronie gwarantując im bezpieczeństwo prawne”. Dodał, że oczekuje przeprosin i wycofania się przez Sterczewskiego ze swoich słów.
Słowa posła F. Sterczewskiego na temat śmierci ś.p. Mateusza Sitka są nieprawdziwe i niedopuszczalne. Sierżant Sitek zginął w wyniku bestialskiej i celowej napaści, nie z powodu błędów w procedurach czy szarpaniny.
— Władysław Kosiniak-Kamysz (@KosiniakKamysz) October 12, 2025
Żołnierze strzegący granic chronią Ojczyzny, a państwo stoi po…
Wcześniej na słowa polityka zareagowało Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Wypowiedź Sterczewskiego określiło jako „skandaliczną, nie do przyjęcia i kłamliwą”. Biuro przekazało, że przyczyną śmierci sierż. Mateusza Sitka była „napaść, której dopuścił się obcokrajowiec sprowadzony pod granicę białorusko-polską przez białoruskie służby”.
28 maja 2024 r. sierż. Mateusz Sitek został raniony nożem podczas pełnienia służby na odcinku granicy polsko-białoruskiej w okolicach Dubicz Cerkiewnych (woj. podlaskie). Ranił go jeden z mężczyzn, którzy w grupie próbowali sforsować stalową zaporę na granicy. Gdy żołnierz, używając tarczy ochronnej, blokował wyłom w zaporze, sprawca - po przełożeniu ręki przez płot - ugodził go w klatkę piersiową. W stronę rannego i udzielającej mu pomocy funkcjonariuszki Straży Granicznej rzucano gałęzie i kamienie.
21-latek najpierw trafił do szpitala w Hajnówce, potem został przetransportowany do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, gdzie zmarł 6 czerwca 2024 r. Został pośmiertnie awansowany na stopień sierżanta i odznaczony Złotym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju.