Unijny pakt migracyjny przyjęty wcześniej przez Parlament Europejski został dzisiaj zatwierdzony przez Radę Unii Europejskiej. Przeciwko głosowały tylko Polska i Węgry, a w niektórych przypadkach także Słowacja i Austria.
"Tylko niebo jest limitem"
W programie "Gość Dzisiaj" na antenie Telewizji Republika europoseł Jacek Saryusz-Wolski wskazał, że w całym pakcie najgorsze dla Polski są dwie rzeczy. Po pierwsze, jest to przymusowa redystrybucja, a w przypadku odmowy 20 tysięcy euro kary za każdego nieprzyjętego migranta. Po drugie - jeśli Komisja Europejska podejmie decyzję, że panuje sytuacja kryzysowa, może zwiększyć zarówno liczbę migrantów, którą będzie chciała wysłać krajom członkowskim, jak i kary za nieprzyjęcie cudzoziemców.
"Nie 30 tysięcy (migrantów rocznie - przyp. red.), to mogą być miliony i 20 tysięcy od głowy (euro kary - przyp. red.) podwyższyć i tylko niebo jest limitem"
– zaznaczył.
Eurodeputowany podkreślił, że pakt nie zakłada wystarczającej ochrony granic morskich. Zaznaczył, że - tak, jak w przypadku Australii - bezpieczeństwa krajów powinna chronić na morzu marynarka wojenna. - Proponowała to pani premier Włoch Giorgia Meloni (...) i gdyby na jej apel odpowiedziały inne kraje, to można sprawić, że jedna, najmniejsza łódź nie przepłynie przez taką blokadę - powiedział.
Taki był plan
Według kandydata PiS na komisarza europejskiego, europejska centrolewica doskonale wie, co robi. Wskazał trzy cele, które jego zdaniem przyświecają całej polityce migracyjnej większości w Unii Europejskiej.
"To jest świadome, to nie jest z głupoty. Po pierwsze, nadal chcą siły roboczej stamtąd, licząc na to, że jednak będą pracowali imigranci (...). Po drugie, ideologicznie chcą wymieszać i przemieszać społeczeństwa, żeby zanikała tożsamość narodowa. Po trzecie, liczą, że ci imigranci, po jakimś czasie, będą głosowali na Lewicę. To są trzy kalkulacje: polityczna, ideologiczna i ekonomiczna"
– podkreślił.
Sytuacja Polski
Odniósł się też do argumentu, który miał służyć na korzyść Polski w kwestii rozdzielania migrantów. Chodzi o przyjętych wcześniej uchodźców z Ukrainy. Saryusz-Wolski nie ma wątpliwości, że dobre serca Polaków obrócą się przeciwko nim, ponieważ - jak otwarcie mówią europejscy politycy - kraje, które dobrze sprawdziły się w przyjmowani obcokrajowców - dostaną więcej cudzoziemców w ramach paktu.
Według polityka PiS twierdzenia premiera Donalda Tuska na temat tego, że Polska nie zgodzi się na przyjęcie migrantów, nie mają nic wspólnego z prawdą. Jego zdaniem padają one teraz tylko ze względu na trwającą kampanię do Parlamentu Europejskiego. - To jest fejk. Zrobią, co im każą, w momencie, kiedy im każą - zaznaczył.
"Dotąd - widzieliśmy to naocznie - w Parlamencie Europejskim sprawa paktu migracyjnego ciągnie się od lat. Na finiszu, kiedy zobaczyli, jak bardzo jest wrażliwy politycznie to temat w Polsce, nagle o 180 stopni zmienili front"
– powiedział.
Podkreślił, że premier nie ma żadnych narzędzi do odmowy. Albo Polska przyjmie migrantów, albo zapłaci kary. Relokacja ma odbyć się w 2026 roku. Do tego czasu nasz kraj musi jeszcze wydać środki na odpowiednie przygotowanie infrastruktury fizycznej i administracyjnej.