- Słowa premiera Donalda Tuska, że nie zgodzi się na przyjęcie obcokrajowców w ramach paktu, migracyjnego. to fejk. Zrobią, co im każą, w momencie, kiedy im każą - oznajmił na antenie Telewizji Republika europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski. Polityk zaznaczył, że w unijnych przepisach nie pojawia się to, co najważniejsze - szczelna ochrona morskich granic Unii Europejskiej. Nie ma jednak wątpliwości, że to wszystko część planu europejskiej Lewicy.
Unijny pakt migracyjny przyjęty wcześniej przez Parlament Europejski został dzisiaj zatwierdzony przez Radę Unii Europejskiej. Przeciwko głosowały tylko Polska i Węgry, a w niektórych przypadkach także Słowacja i Austria.
W programie "Gość Dzisiaj" na antenie Telewizji Republika europoseł Jacek Saryusz-Wolski wskazał, że w całym pakcie najgorsze dla Polski są dwie rzeczy. Po pierwsze, jest to przymusowa redystrybucja, a w przypadku odmowy 20 tysięcy euro kary za każdego nieprzyjętego migranta. Po drugie - jeśli Komisja Europejska podejmie decyzję, że panuje sytuacja kryzysowa, może zwiększyć zarówno liczbę migrantów, którą będzie chciała wysłać krajom członkowskim, jak i kary za nieprzyjęcie cudzoziemców.
"Nie 30 tysięcy (migrantów rocznie - przyp. red.), to mogą być miliony i 20 tysięcy od głowy (euro kary - przyp. red.) podwyższyć i tylko niebo jest limitem"
Eurodeputowany podkreślił, że pakt nie zakłada wystarczającej ochrony granic morskich. Zaznaczył, że - tak, jak w przypadku Australii - bezpieczeństwa krajów powinna chronić na morzu marynarka wojenna. - Proponowała to pani premier Włoch Giorgia Meloni (...) i gdyby na jej apel odpowiedziały inne kraje, to można sprawić, że jedna, najmniejsza łódź nie przepłynie przez taką blokadę - powiedział.
Według kandydata PiS na komisarza europejskiego, europejska centrolewica doskonale wie, co robi. Wskazał trzy cele, które jego zdaniem przyświecają całej polityce migracyjnej większości w Unii Europejskiej.
"To jest świadome, to nie jest z głupoty. Po pierwsze, nadal chcą siły roboczej stamtąd, licząc na to, że jednak będą pracowali imigranci (...). Po drugie, ideologicznie chcą wymieszać i przemieszać społeczeństwa, żeby zanikała tożsamość narodowa. Po trzecie, liczą, że ci imigranci, po jakimś czasie, będą głosowali na Lewicę. To są trzy kalkulacje: polityczna, ideologiczna i ekonomiczna"
Odniósł się też do argumentu, który miał służyć na korzyść Polski w kwestii rozdzielania migrantów. Chodzi o przyjętych wcześniej uchodźców z Ukrainy. Saryusz-Wolski nie ma wątpliwości, że dobre serca Polaków obrócą się przeciwko nim, ponieważ - jak otwarcie mówią europejscy politycy - kraje, które dobrze sprawdziły się w przyjmowani obcokrajowców - dostaną więcej cudzoziemców w ramach paktu.
Według polityka PiS twierdzenia premiera Donalda Tuska na temat tego, że Polska nie zgodzi się na przyjęcie migrantów, nie mają nic wspólnego z prawdą. Jego zdaniem padają one teraz tylko ze względu na trwającą kampanię do Parlamentu Europejskiego. - To jest fejk. Zrobią, co im każą, w momencie, kiedy im każą - zaznaczył.
"Dotąd - widzieliśmy to naocznie - w Parlamencie Europejskim sprawa paktu migracyjnego ciągnie się od lat. Na finiszu, kiedy zobaczyli, jak bardzo jest wrażliwy politycznie to temat w Polsce, nagle o 180 stopni zmienili front"
Podkreślił, że premier nie ma żadnych narzędzi do odmowy. Albo Polska przyjmie migrantów, albo zapłaci kary. Relokacja ma odbyć się w 2026 roku. Do tego czasu nasz kraj musi jeszcze wydać środki na odpowiednie przygotowanie infrastruktury fizycznej i administracyjnej.