"Zorro" z Tarnowa w TV Republika
Tarnowska policja poszukuje mężczyzny określanego mianem "Zorro", który w czwartek, w trakcie wiecu Rafała Trzaskowskiego na rynku, rozwiesił na jednej z kamienic baner z napisem "#BylenieTrzaskowski". Mężczyzna jest ścigany w związku z wykroczeniem - umieszczeniem banneru bez zgody właściciela obiektu.
"Zorro" udzielił dziś wywiadu TV Republika, gdzie opowiedział o swoim happeningu.
"Nie nazwałbym tego happeningiem politycznym. Jako Zorro chciałem działać w imieniu zwykłych obywateli, którzy są niezadowoleni z rządów Donalda Tuska. Wybrałem Tarnów, dlatego, że tutaj Donald Tusk ogłosił 100 konkretów, które jak wiemy w znacznym stopniu nie zostały spełnione. Stąd ta symbolika w postaci Zorro, tego transparentu, który się wczoraj pojawił, miała dotrzeć do całej Polski. Taki był tutaj efekt"
– powiedział.
Mówił też o działaniach rządu koalicji PO-PSL w latach 2007-2015.
"Jeśli chodzi o rządy Donalda Tuska, tutaj Zorro ma w głowie poprzednie rządy Donalda Tuska, które już minęły. Za poprzednich rządów miała miejsce wyprzedaż banków zagranicznemu kapitałowi czy stoczni. Stąd ten sprzeciw, żeby dotrzeć do zwykłych obywateli. Zorro, gdy zakładał maskę, nie robił tego dla siebie, tylko dla zwykłych ludzi. Stąd ten happening"
– powiedział.
"Zorro" z Tarnowa został także zapytany, jak ocenia fakt, iż jest ścigany przez policję za swój happening.
"Jest to dość szeroko zakrojona akcja policji przeciwko Zorro. Wczoraj po całym happeningu Zorro schodząc z dachu wskoczył na swojego konia. Proszę go nie mylić z Romanem Giertychem. Potem udało się oddalić i Zorro jest bezpieczny. Myślę, że dzisiaj jak i przez najbliższe dni Zorro nie da się złapać"
– oświadczył.
Mężczyzna powiedział także, że "po wczorajszej inicjatywie bardzo wiele osób zapraszało Zorro do siebie".
"Nie wykluczam tego, że do 1 czerwca Zorro pojawi się jeszcze w jakimś miejscu w Polsce. Chciałbym zaapelować do Państwa. Proszę pamiętać: byle nie Trzaskowski!"
– podsumował.