Komisja Europejska zorganizuje okrągły stół w sprawie wyborów w Polsce. To kolejny dowód na to, że w naszym kraju może być szykowany scenariusz rumuński - czyli unieważnienie wyborów w razie zwycięstwa "niepoprawnego" kandydata, oczywiście pod pretekstem rzekomej ingerencji z zewnątrz. Sprawę skomentował na antenie Telewizji Republika były europoseł Jacek Saryusz-Wolski. - To nie jest rozważane, to jest przygotowywane - ostrzegł.
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski poinformował, że departament monitoringu KRRiT będzie prowadził monitoring kampanii wyborczej i wyborów. Jak zaznaczył, "chodzi o to, czy komunikacja wyborcza jest zrównoważona i wszyscy mają równe szanse".
Podkreślił, że decyzja o wprowadzeniu monitoringu mediów jest związana z przesłanym przez KRRiT stanowiskiem, wyrażającym sprzeciw wobec zapowiedzianej przez Komisję Europejską organizacji tzw. okrągłego stołu w sprawie wyborów prezydenckich w Polsce. KE chce sprawdzać, czy platformy internetowe przestrzegają zasad ustawy o usługach cyfrowych (DSA).
W swoim stanowisku KRRiT napisała:
"Każda próba ingerencji instytucji międzynarodowych w proces wyborczy godzi w podstawowe zasady demokracji i suwerenności narodowej państwa członkowskiego".
Odniosła się tym samym do zapowiedzi wiceprzewodniczącej KE ds. bezpieczeństwa technologicznego Henny Virkkunen, która w wywiadzie dla "Deutsche Welle" powiedziała, że KE zrobi okrągły stół w sprawie wyborów w Polsce.
Według Saryusza-Wolskiego Bruksela i Berlin dysponują już opracowanym schematem ingerencji w demokratyczne procesy wyborcze państw członkowskich. Jako przykład wskazuje właśnie zapowiedziany okrągły stół oraz działania Komisji Europejskiej w Rumunii, mające na celu podważenie wyników wyborów.
- To nie jest rozważane, to jest przygotowywane. Kwestionowanie Izby Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego i samego Sądu Najwyższego, a od wczoraj jeszcze Trybunału Konstytucyjnego przez rzecznika TSUE, działania bezprawne, pozbawiające PiS subwencji, która mogłaby być użyta w wyborach na wsparcie kandydata popieranego przez PiS - to wszystko się dzieje, to nie jest rozważane, ten proces jest już w toku! Mamy do czynienia z już zaburzoną kampanią poprzez nierówne warunki finansowania, poprzez to, że strona rządowa korzysta z różnego rodzaju kanałów, pieniędzy płynących z zagranicy
- mówił, zaznaczając, że to jest podłoże do zakwestionowania wyników wyborów na modłę rumuńską.
Zdaniem byłego europosła, podobny schemat może zostać bowiem zastosowany w Polsce, jeśli wynik wyborów prezydenckich nie będzie zgodny z oczekiwaniami brukselskich elit.
- Oni stwierdzą, że jakaś platforma internetowa przechyliła wynik i naruszyła równowagę oraz uczciwość wyborów. Tak, jak dzisiaj nie uznają ciał konstytucyjnych polskich, powiedzą: "nie uznajemy tych wyborów, proszę je powtórzyć" - w domyśle do skutku, jak już będzie taki wynik, jakiego chcą. To jest przygotowywane. Przygotowywane jest kwestionowanie wyników wyborów na modłę rumuńską, a preteksty mogą być różne: albo nie ten organ stwierdzi co trzeba, albo nie uznają go za niezależny, albo ta ścieżka DSA aktu o usługach cyfrowych, gdy się zrzuci winę i oskarży, tak jak w Rumuni, że internet "przekręcił" wybory i skoro wygrał kandydat, który im się nie podoba, to ich nie uznajemy
- ostrzegł.