Ludzie koalicji 13 grudnia oswajają Polaków z możliwością zastosowania "wariantu rumuńskiego", czyli unieważnienia wyborów na wypadek wygranej kandydata innego niż popierany przez nich? Poseł PiS Radosław Fogiel nie wyklucza, że tak właśnie się dzieje.
W ostatnim czasie przez wszystkie przypadki, w kontekście przyszłorocznych wyborów w Polsce, odmieniany jest "wariant rumuński". Dlaczego? Prawicowy kandydat Kalin Georgescu pokonał rywali, którzy następnie oskarżyli go o "nieuczciwą kampamię", a sąd unieważnił wyniki. Jak to się ma do Polski? Zaczęto przebąkiwać o podobnym scenariuszu, w dodatku politycy koalicji 13 grudnia nie uznają izby Sądu Najwyższego, która stwierdza ważność wyborów.
Poseł Radosław Fogiel w rozmowie z dorzeczy.pl zaznaczył, że w różnych częściach świata pojawiał się temat rosyjskich wpływów na wybory, ale Polska takich problemów nie miała. Jednak w ostatnim czasie pojawia się kwestia niepokojącej koncepcji, według której wybory mogą zostać unieważnione lub może do nich nie dojść, gdyby - zdaniem polityków koalicji 13 grudnia - zagrożone było zwycięstwo ich kandydata. To oznaczałoby, o czym mówi się już głośno, przejęcie obowiązków prezydenta przez marszałka Sejmu.
O "przejmowaniu obowiązków" prezydenta mówił już sam marszałek Sejmu Szymon Hołownia, a oliwy do ognia dolał członek upolitycznionej Państwowej Komisji Wyborczej Ryszard Kalisz.
Fogiel podkreślił, że fakt, iż taki temat pojawił się nagle w debacie publicznej i to po stronie rządzących, jest bardzo interesujący. - Sam premier o tym mówi, dlatego można mieć pewne podejrzenia, że ten temat pojawia się po to, żeby Polaków z tą koncepcją oswoić - powiedział Fogiel.
Historia rumuńska jest wielką przestrogą - Kalin Georgescu też szybko zyskał popularność, pokonał kandydatów politycznej elity, co sprawiło, że głosowanie unieważniono. A w Polsce? Zdecydowanie rosną notowania obywatelskiego kandydata Karola Nawrockiego...