Przynajmniej co do zbóż ten zakaz powinien być utrzymany - wskazał minister rozwoju Waldemar Buda, pytany o przedłużenie do końca roku zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych. Jeśli UE i KE regulacji w tym zakresie nie wprowadzi, to będziemy embargo na produkty newralgiczne przedłużać - ocenił.
Zgodnie z opublikowanym rozporządzeniem ministra rozwoju i technologii w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych przewóz towarów przez Polskę jest możliwy na podstawie przepisów unijnych o tranzycie zewnętrznym albo na podstawie konwencji o wspólnej procedurze tranzytowej, sporządzonej w Interlaken, pod warunkiem, że tranzyt przez nasz kraj zakończy się w portach morskich w Gdańsku, Gdyni, Świnoujściu, Szczecinie i Kołobrzegu (od 28 kwietnia br.), lub poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
Obowiązujące rozporządzenie zakłada, że do 30 czerwca tego roku obowiązuje zakaz przywozu z Ukrainy m.in. zboża, cukru, jaj. Zgodnie z załącznikiem do rozporządzenia, zakaz przywożenia z Ukrainy do Polski produktów rolnych dotyczy: zboża, cukru, suszu paszowego, nasion, chmielu, lnu i konopi, owoców i warzyw, produktów z przetworzonych owoców i warzyw, wina, wołowiny i cielęciny, mleka i przetworów mlecznych, wieprzowiny, baraniny i koziny, jaj, mięsa drobiowego, alkoholu etylowego pochodzenia rolniczego, produktów pszczelich oraz pozostałych produktów.
- "Jestem przekonany, że przynajmniej co do zbóż ten zakaz powinien być utrzymany z pełnym wsparciem tranzytu zboża i sprzedaży pełnego wolumenu zboża, które będzie niewykorzystane na Ukrainie - w Europie, ale i na świecie" - powiedział minister rozwoju i technologii Waldemar Buda, pytany przez PAP o to, czy zgodnie z jego zapowiedziami w mediach embargo będzie przedłużone do końca roku.
W jego ocenie "Ukraina nic nie straci". - "Swój towar i wolumeny sprzeda, natomiast nie może być tak, że trzy czwarte czy połowę w Polsce, tylko równomiernie w Europie czy na świecie" - stwierdził
Dodał, że "nic nie wskazuje na to, żeby w tym roku żniwa zostały odwołane, a w związku z tym problem może się nasilić w okresie letnim i wczesnojesiennym".
Zaznaczył, że jeśli UE i KE swoich regulacji w tym zakresie nie wprowadzi, "to my, jak sądzę, będziemy to embargo na produkty newralgiczne przedłużać".
Według Budy "ciężko zrozumieć sytuację, w której byśmy opróżnili dzisiejsze silosy zapełnione i jednocześnie otworzyli je na zboże, które znów z Ukrainy mogłoby napłynąć i stworzyć kłopot wewnętrzny dla takich krajów jak Polska, ale też inne, jak Bułgaria, Rumunia czy Słowacja".
Buda zwrócił uwagę, że Ukraina, będąca spichlerzem Europy dostarczała ziarna i zboża na cały świat. - "Jak te zbiory, bo tak się przewiduje, będą nawet 40 proc. mniejsze wobec 2021 r. to i tak to będą znaczące poziomy. Więc myślę, że to embargo będzie musiało być utrzymane" - wskazał.
Pytany o to, co się stanie jeśli KE nie zgodzi się na przedłużenie obostrzeń wskazał: "Myślę, że my będziemy tutaj twardo stać na stanowisku, że musimy chronić polskiego rolnika. I nie dla samego rolnika i samej wsi, ale też dla miast - dla mieszkańców miast, dla Warszawy, dla innych miejscowości, żeby dbać również o ceny produktów, które pojawiają się w sklepach".
Zdaniem Budy "zabezpieczenie jest tu oczywiste". "Musimy pomagać rolnikom, żeby oni ostatecznie produkowali, nie mieli wysokich kosztów, ostateczne przetwórcy nie generowali zbyt wysokich kosztów i produkt docelowy nie był zbyt drogi" - powiedział.
Polska i cztery inne tzw. kraje frontowe - Rumunia, Bułgaria, Słowacja, Węgry - prowadzą negocjacje z KE ws. pomocy unijnej dla nich wz. z sytuacją na Ukrainie i napływem towarów rolnych do UE.
Buda zwrócił uwagę, pięć krajów przyfrontowych przez cztery spotkania z KE "jak jeden mąż mówią wspólnym stanowiskiem". "Mimo prób wyłomów w tej relacji mamy gamę produktów, które utrzymujemy jako strategiczną i prezentujemy KE" - stwierdził. Przypomniał, że KE "już dopuściła zboża, wczoraj informacja - olej słonecznikowy".
"Mówimy o kolejnych produktach, drążymy skałę. Myślę, że dojdziemy do kompromisu, który będzie zadawalający" - podsumował.