Człowiek z zarzutami o współudział w wielomilionowych nadużyciach w Orlenie za prezesury Jacka Krawca został dyrektorem pionu komunikacji korporacyjnej i marketingu w strategicznej spółce skarbu państwa. Z nieoficjalnych ustaleń portalu Niezalezna.pl wynika, że za jego powrotem do biznesu stać miał polityk PO Marcin Kierwiński. Prokuratura przyznaje, że postępowanie wobec Leszka K. Michała S. i byłego prezesa Orlenu wciąż trwa. A sam Krawiec dostaje kolejne fuchy, mimo, że następna sprawa, w której jest oskarżony o łapówkarstwo po blisko trzech latach od skierowania do sądu nie ma wciąż wyznaczonego terminu ani składu.
Wraz z politycznymi przetasowaniami, do których doszło w wyniku wyborów parlamentarnych, europejskich i samorządowych do łask powracają zaufani ludzie Donalda Tuska. Jedni, jak Włodzimierz Karpiński, wychodzą z aresztów z zarzutami wielomilionowej korupcji, obejmując mandat europosła po wybranym do Sejmu koledze. Kolejni, jak senator Tomasz Grodzki, cieszą się wycofaniem przez prokuraturę wniosków o uchylenie immunitetu. Jeszcze inni, jak Roman Giertych, mimo ciążących na nim zarzutów wyprowadzenia kwoty blisko 92 mln zł z giełdowej spółki (których skuteczność przedstawienia przez śledczych była kwestionowana) zasiadają w sejmowych ławach, inicjując i recenzując działania bodnarowskiej prokuratury wymierzone w konkurentów politycznych.
To zaledwie kilka przykładów z najwyższej półki, ale równie spektakularne powroty i awanse mają miejsce także w spółkach samorządowych oraz skarbu państwa.
Jak ustalił portal Niezalezna.pl, dyrektorem pionu komunikacji korporacyjnej i marketingu w PGE Polskiej Grupie Energetycznej, zarządzającym wielomilionowym budżetem został Leszek K., któremu prokuratura postawiła zarzuty zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności.
Za prezesury Jacka Krawca K. pracował (od listopada 2008 r.) w Orlenie, gdzie piastował stanowisko dyrektora wykonawczego ds. marketingu, a od 22 kwietnia 2009 r. pełnił obowiązki dyrektora biura komunikacji korporacyjnej.
Z nieoficjalnych ustaleń portalu Niezalezna.pl w PGE wynika, że za spektakularnym powrotem Leszka K. do biznesu stać miał były minister MSWiA, a obecnie europoseł Marcin Kierwiński.
K. wraz z innym dyrektorem (Michałem S.) i prezesem Krawcem zostali zatrzymani 12 lutego 2019 roku w śledztwie dotyczącym „niegospodarności na szkodę PKN Orlen S.A. w związku ze zlecaniem, nadzorowaniem i rozliczaniem usług powierzanych dwóm firmom zewnętrznym, specjalizującym się w organizacji eventów, spotkań, konferencji itp.” Chodziło o organizację festiwalu Verva Street Racing - Dakar na Stadionie Narodowym w 2014 r. Wszystkim trzem przedstawiono zarzuty niegospodarności w wielkich rozmiarach, a Krawcowi ponadto zarzut związany z niedopełnieniem ciążących na nim obowiązków kontrolnych, formalnych i organizacyjnych. Według śledczych, skutkiem działań trójki podejrzanych miały być straty spółki w wysokości 3,4 mln zł.
Prokurator Magdalena Guga z Prokuratury Regionalnej w Łodzi potwierdziła nam, że postępowanie w tej sprawie nadal „toczy się w I Wydziale ds. Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Regionalnej w Łodzi pod sygn. RP I Ds. 3.2018”. - Śledztwo to znajduje się w swojej końcowej fazie. Aktualnie trwa oczekiwanie na opinię biegłego, a po jej uzyskaniu planowane jest dokonanie kompleksowej analizy materiału dowodowego uwzględniającego wnioski płynące z opinii oraz podjęcie decyzji co do sposobu zakończenia śledztwa – przekazała prokurator.
Co ciekawe, współoskarżony razem z Leszkiem K. i Michałem S. były prezes Orlenu Jacek Krawiec po zmianie władzy także radzi sobie nie najgorzej. Jak informował 2 maja br. serwis money.pl wrócił on do Orlenu, choć w nieco innej roli. Tym razem został starszym doradcą prezesa zarządu płockiego koncernu Ireneusza Fąfary. A w połowie lipca br. PAP poinformował o objęciu przez Krawca stanowiska szefa rady dyrektorów PGNiG Upstream Norway.
Należy w tym kontekście dodać, że wobec Krawca toczy się nie tylko postępowanie prokuratorskie o którym pisaliśmy powyżej. W dalszym ciągu bowiem nie zapadło żadne wiążące rozstrzygnięcie dotyczące zarzutów przedstawionych mu 30 września 2020 r., dotyczących wręczania byłemu ministrowi transportu Sławomirowi Nowakowi łapówek za korzystne warunki swojego kontraktu z Orlenem (wg śledczych ok. 200 tys. zł), a także przekazywania mu łapówek od Wojciecha T., byłego wiceprezesa PGE i Energi.
Jak poinformował nas rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba, akt oskarżenia przeciwko Jackowi K. (w ramach tego postępowania był też oskarżony Sławomir N.) został skierowany 21 grudnia 2021 roku do Sądu Okręgowego w Warszawie. - Wszystkie wątki poszły w ramach jednego postępowania, ale Sąd Okręgowy w Warszawie analizował materiały i wyłączał poszczególne wątki do odrębnych postępowań – dodał.
- I doszło do tego, że z tej sprawy został tylko szkielet dotyczący przestępstw popełnionych przez Sławomira N. na terenie Ukrainy. W ramach tego postępowania była współpraca polskich służb antykorupcyjnych ze służbami z Ukrainy. Do wątków, które zostały w ramach tego postępowania, które się ostało i które nie zostało wyłączone do odrębnego rozpoznania, wątku Jacka K. nie ma – przekazał prok. Skiba.
Jak podkreślił, „prokurator, który nadzorował to postępowanie i je kierował do Sądu Okręgowego przyznał, że nie ma jeszcze informacji, które składy i które sądy będą prowadziły wyłączone wątki z tej głównej sprawy’. - Tak, że wątek Jacka K. jest zawisły de facto przed Sądem Okręgowym w Warszawie, ale jeszcze nie ma wyznaczonego terminu ani składu – poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.