Piotr Müller był gościem programu #Jedziemy w TVP Info. W rozmowie z redaktorem Michałem Rachoniem rzecznik rządu przyznał, że Białoruś może szykować migrantom nowe sposoby próby przekraczania granicy. - Nie kryją się z tym, że w sposób oficjalny pomagają tym osobom - powiedział. Czy kryzys może eskalować?
Noc z wtorku na środę na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Kuźnicy minęła spokojnie. Ale wczoraj dochodziło do starć z agresywnymi migrantami, którzy rzucali w polskie służby kamieniami czy granatami hukowymi.
O sytuacji przy polsko-białoruskiej granicy rozmawiano w porannym programie #Jedziemy.
Wielu polityków opozycji nawet w takim momencie krytykuje polskie służby, twierdząc, że nie powinny używać armatek wodnych przy niskich temperaturach. Rzecznik rządu nie zgadza się z takimi stwierdzeniami.
- Mają stać się ofiarami agresji? Trzeba używać środków proporcjonalnych, tam nie dochodzi do używania środków w postaci strzałów, tylko armatek wodnych, tak by te osoby zrozumiały, że postępują w sposób nielegalny.
- stwierdził Piotr Müller.
Pytany o poszkodowanych we wczorajszym szturmie migrantów, Müller przyznał: "Faktycznie jest tak, że kilka osób są to osoby poszkodowane. To polscy funkcjonariusze, którzy zostali trafieni kamieniami albo innymi przedmiotami".
Rzecznik rządu podkreślił, że migranci, przy wsparciu Białorusi, mogą wypróbować nowe sposoby przekraczania granicy "z użyciem sprzętu, urządzeń".
- Mamy do czynienia z kolejnym etapem przygotowywania przez służby białoruskie forsowania naszej granicy. Widzimy, że służby białoruskie się z tym nie kryją, w sposób oficjalny pomagają tym osobom i technicznie wspomagają nowe sposoby przekraczania granicy
- wskazał.
Pojawiła się też kwestia mediów. "Rosja i Białoruś specjalizują się w dezinformacji" - powiedział Müller, zaznaczając, że polskie media mogą korzystać z udostępnionych przez służby materiałów, a nie - jak niektórzy argumentują - z mediów białoruskich czy rosyjskich.
- Gdy słyszę, że polskie media są zmuszone do korzystania z materiałów białoruskich czy rosyjskich, to jest nieprawda. Materiały, które są udostępnione przez polskie służby, są dostępne dla każdego. To kwestia dobrej woli i rzetelności dziennikarskiej
- powiedział, dodając:
To, czego potrzebujemy, to wsparcia walce z dezinformacją. To, co jest największym wyzwaniem to powielanie dezinformacji.
Czy kryzys przy granicy może eskalować? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
- Pytanie, jak zdeterminowany jest Putin i Łukaszenka, żeby pójść w kryzys wojskowy. My taki wariant bierzemy pod uwagę. Jesteśmy w bardzo niebezpiecznym momencie, w którym po raz kolejny te mniej ofensywne próby do próby militarnej - zawodzą. Pytanie, jaką decyzję podejmie Władimir Putin, bo nie oszukujmy się: krąg decyzyjny jest na Kremlu
- odpowiedział rzecznik rządu w rozmowie z redaktorem Michałem Rachoniem.