Pomimo tego, że rtęć ryb nie zabiła, a niemiecki minister środowiska zaprzeczył cytowanej wypowiedzi, to marszałek Elżbieta Polak nie popełniła błędu. To teza, do której stara się przekonać niemiecki dziennik "Welt am Sonntag". Autor tekstu zarzuca również rządowi odwracanie uwagi od katastrofy ekologicznej. Najwyraźniej nie wie, która afera została przykryta.
12 sierpnia marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak stwierdziła, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali. Informację tę miał przekazać jej w bezpośredniej rozmowie minister środowiska Brandenburgii, Axel Vogel. Sprawa okazała się fake newsem. Rzekomej wypowiedzi zaprzeczył niemiecki minister, a obecność substancji jako przyczyny śnięcia ryb wykluczyły badania próbek wody.
Manipulacja wywołała gorącą dyskusję w polskiej polityce - uwagę na to zwraca niemiecki dziennik Welt am Sonntag. Co ciekawe w artykule na ten temat, Philipp Fritz staje w obronie marszałek województwa lubuskiego. Autor pomimo tego, iż przyznaje, że to nie rtęć jest odpowiedzialna za katastrofę ekologiczną w Odrze, stwierdza bezbłędność dezinformacji Polak.
„W wypowiedzi Polak nie było nic błędnego, chociaż obecnie przyjmuje się, że to nie rtęć lecz trujące algi, pestycydy lub kombinacja różnych substancji były przyczyną pomoru ryb”
– pisze Fritz.
Ponadto, zarzuca on polskiemu rządowi wykorzystywanie manipulacji opozycji do odwracania uwagi od problemu. Nie pisze jednak o tym, że cała spirala fake newsów głoszonych głównie przez Platformę Obywatelską, została nakręcona akurat w momencie wychodzenia na jaw afery w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Gorzowie, gdzie prace proponowało się w zamian za seks.
To właśnie z tego powodu media przytaczały nazwisko Polak, a jej popularność została utrzymana dopiero po wygłoszeniu nieprawdziwych tez o rtęci.