W niedzielę na Florydzie prezydent USA Donald Trump przyjął prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Ich spotkanie było kontynuacją rozmów na temat zawarcia pokoju na zaatakowanej przez Rosję Ukrainie. Po konsultacjach delegacji ukraińskiej i amerykańskiej obaj przywódcy połączyli się z europejskimi liderami. Polskę w rozmowach reprezentował prezydent Karol Nawrocki.
"Omówiono stan rozmów pokojowych, których celem jest doprowadzenie do zakończenia wywołanej przez Rosję wojny na Ukrainie. Prezydent Karol Nawrocki podkreślił duże zaangażowanie Prezydenta Trumpa w proces pokojowy i podziękował za dzisiejszą rozmowę. Zaznaczył, że od początku pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę lotnisko Rzeszów-Jasionka służy jako hub dla ponad 90 proc. pomocy dla Ukrainy. Stąd pozycja Polski w momencie podpisania porozumienia pokojowego będzie kluczowa"
– przekazała po wideokonferencji Kancelaria Prezydenta RP.
Jasne stanowisko wobec Rosji
W poniedziałek o części niedzielnych wydarzeń z udziałem Nawrockiego mówił szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej. Polski prezydent miał zwrócić Trumpowi uwagę, że przy jakichkolwiek ustaleniach ze stroną rosyjską trzeba pamiętać o tym, że „Rosja nie dotrzymuje umów i jest w stanie oszukać każdego”.
Nie należy ufać Władimirowi Putinowi, to zostało powiedziane wprost
– powiedział na antenie Polsat News Marcin Przydacz .
„Nie można było tak od początku?”
Odniósł się też do propozycji szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza i ministra koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka wspólnego spotkania z prezydentem i szefami służb. Wcześniej Nawrocki został odcięty od nich przez premiera. Spotkanie miałoby służyć zażegnaniu konfliktu wokół nominacji oficerskich dla funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Szef BPM skwitował: „nie można było tak od początku?” - Widać, że strona rządowa zmienia podejście, jeśli chodzi o kwestię kontaktu prezydenta ze służbami. No i dobrze. (...) Do takiego spotkania na pewno dojdzie. Tylko pytanie, po co było przez kilka tygodni ogniskować uwagę opinii publicznej wokół tego sporu? - zaznaczył..