Z nadzieją patrzę na nowego ambasadora USA w Polsce, Thomasa Rose'a - oznajmił na antenie Telewizji Republika szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak. Wiceprezes największej opozycyjnej partii zauważył, że przyszły delegat już wcześniej współpracował z jego ugrupowaniem w Parlamencie Europejskim. Przypomniał także, że dyplomacie niekoniecznie może być po drodze z obecnym rządem RP.
W czwartek prezydent USA Donald Trump na nowego ambasadora w Polsce mianował Toma Rose'a. Przyszły delegat to biznesmen i komentator, który przez lata był wydawcą i dyrektorem generalnym The Jerusalem Post.
Decyzja Trump wywołała niemałe poruszenie w polskiej przestrzeni publicznej. Komentarze, które pojawiły się po nominacji były dosadne.
W niedzielę nominację Rose'a skomentował na antenie Telewizji Republika wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak. - Ja z nadzieją patrzę na pana ambasadora - oznajmił.
"Jest konserwatystą, wielokrotnie brał udział w przedsięwzięciach organizowanych przez Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należy Prawo i Sprawiedliwość"
– przypomniał.
Błaszczak zwrócił uwagę, że w przeszłości Rose odnosił się do sytuacji w Polsce.
"Wypowiadał się krytycznie o rządzie Donalda Tuska, który siłą przejmował media. Również krytycznie wypowiadał się o tych, którzy próbowali obarczyć winą Polaków za Holokaust"
– wskazał szef klubu PiS.
Dodał jednak, że choć "to dobre sygnały" to "należy pamiętać, że pan ambasador Rose jest ambasadorem Stanów Zjednoczonych". - To my mamy rozwiązać nasze problemy. Nikt za nas tych problemów rozwiązywał nie będzie - stwierdził.
"Miejmy świadomość tego, że to od nas zleży przyszłość"
– podkreślił.