PSL ogłasza „sukcesy”
W środę ludowcy zwołali konferencję, podczas której — w niemal triumfalnym tonie — podsumowali swój wkład w działania rządu. Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz przekonywał, że to właśnie dzięki PSL zwiększono wydatki na obronność, a przedsiębiorcom zapewniono „wakacje składkowe”.
Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę
Wraz z nim występowali ministrowie z PSL: Miłosz Motyka (energia), Stefan Krajewski (rolnictwo), Dariusz Klimczak (infrastruktura), a każdy z nich przedstawiał zestaw osiągnięć, które, jak twierdzą, mają pokazywać „niezastąpioną rolę PSL w rządzie”.
Kosiniak-Kamysz mówił nawet o wyjęciu bezpieczeństwa poza spór polityczny i o tym, że formacja stanowi „filar koalicji”, odpowiadający za najważniejsze sektory życia publicznego: żywność, energię, wojsko, drogi.
Kulminacyjna deklaracja?
„Albo głosujemy na normalsów z PSL-u, albo oszołomów od Brauna. Taki będzie wybór w 2027 roku".
Problem w tym, że według badań wyborcy nie widzą PSL ani jako filaru, ani jako „siły napędowej”.
Sondaże: PSL pod kreską
CBOS i United Surveys zgodnie wskazują na rosnącą przepaść między narracją ludowców a nastrojami społecznymi.
CBOS (1–3 grudnia 2025):
- KO – 30,3 proc.
- PiS – 20,7 proc.
- Konfederacja WiN – 12,5 proc.
- KKP Brauna – 7 proc.
- Lewica – 5,2 proc.
- PSL – 1,4 proc. (poza Sejmem)
United Surveys dla WP (5–8 grudnia 2025):
- KO – 32,8 proc.
- PiS – 26,7 proc.
- Konfederacja – 13,1 proc.
- Konfederacja Korony Polskiej – 8,4 proc.
- Lewica – 7,1 proc.
- PSL – 3,1 proc. (również poza Sejmem)
Według symulacji mandatów przygotowanej przez WP:
- KO miałaby 189 posłów,
- PiS – 150,
- Konfederacja – 63,
- Konfederacja Korony Polskiej – 33,
- Lewica – 25.
- PSL – zero mandatów.
Co więcej, przy takim rozkładzie niemożliwe byłoby odtworzenie obecnej koalicji rządzącej, bo zarówno PSL, jak i Polska 2050 nie przekroczyłyby progu wyborczego.
Narracja kontra rzeczywistość
Wbrew tonowi sukcesu, jaki wybrzmiewał na konferencji PSL, badania opinii publicznej pokazują nagi fakt: ludowcy są dziś ugrupowaniem balansującym na granicy politycznej egzystencji. Dla rządu oznacza to jedno: jeśli tendencja się utrzyma, koalicja w 2027 r. może nie mieć matematycznej szansy na powtórzenie wyniku. Dla PSL zagrożenie jeszcze poważniejsze: możliwość powtórzenia losu ugrupowań, które zniknęły z Sejmu mimo długiej tradycji.