Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa w orzeczeniu z 9 czerwca 2025 roku stwierdził, że materiał dowodowy prokuratury, oparty na anonimowym donosie, nie stanowił wystarczającej podstawy do podjęcia tak poważnych działań jak przeszukanie klasztoru. W komunikacie wydanym przez Polską Prowincję Dominikanów, o. Szymon Popławski poinformował:
Działania służb miały związek z poszukiwaniami Marcina Romanowskiego, posła i byłego wiceministra sprawiedliwości, podejrzanego o szereg przestępstw związanych z Funduszem Sprawiedliwości. Prokuratura Krajowa utrzymywała, że dzień przed przeszukaniem otrzymała informację, jakoby Romanowski był widziany na terenie klasztoru. Rzecznik Prokuratury Krajowej, prok. Przemysław Nowak, wyjaśniał, że informacja "dotyczyła konkretnej celi, w której miał przebywać Romanowski, oraz zawierała opis zmian w jego wyglądzie".
Przeor lubelskiego klasztoru złożył zażalenie na postanowienie prokuratury oraz na samą czynność przeszukania. Według oceny sądu, samo przeszukanie przez policję zostało przeprowadzone zgodnie z obowiązującymi procedurami. Jednakże, jak podkreślają Dominikanie, decyzja prokuratury, która „bezzasadnie zleciła przeszukanie klasztoru”, jest odbierana jako „dotkliwe naruszenie naszego poczucia bezpieczeństwa”.
Przedstawiciele zakonu od początku podkreślali, że cała sytuacja jest dla nich bolesna i niezrozumiała. Przeor klasztoru, o. Arnold Pawlina, zapewniał, że żaden z braci nie zna osobiście Marcina Romanowskiego, a on sam nie był gościem klasztoru. „To zaskakujące, że uznano, że pan Romanowski jest w naszym klasztorze. Żaden z nas, żaden z braci, którzy mieszkają w klasztorze w Lublinie, nie zna osobiście pana Marcina Romanowskiego” – mówił przeor.
Władze zakonu wyraziły nadzieję, że podobna sytuacja nie powtórzy się w przyszłości. Sprawa wywołała szerokie poruszenie w opinii publicznej i dyskusje na temat granic działań organów ścigania. Sam Marcin Romanowski, komentując sprawę w mediach społecznościowych, określił działania służb jako "haniebny akt".