Policja przyjęła wczoraj zawiadomienie o uszkodzeniu ciała złożone przez kobietę poszkodowaną w czasie obchodów miesięcznicy smoleńskiej – przekazał oficer prasowy komenda rejonowego policji Warszawa I Jakub Pacyniak. Chodzi o Katarzynę Augustynek - prorządową prowokatorkę, która, jak wynika z nagrań i relacji świadków... sama przewróciła się, szarpiąc się z wieńcem obrażającym śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Wczoraj politycy Prawa i Sprawiedliwości i rodziny ofiar tragedii smoleńskiej na placu Piłsudskiego w Warszawie chcieli oddać hołd ofiarom tragedii z 10 kwietnia 2010 r.. Przy pomnikach Ofiar Tragedii Smoleńskiej i prezydenta Lecha Kaczyńskiego pojawili się zadymiarze będący zwolennikami obecnego rządu. Mieli ze sobą wieniec obraźliwy dla tragicznie zmarłego prezydenta Kaczyńskiego. Doszło do przepychanek.
W sieci pojawiły się nagrania z tych wydarzeń, które jasno pokazują co się wydarzyło, lecz prowokatorzy poinformowali w mediach społecznościowych, że... poszkodowana została Katarzyna Augustynek. Twierdzą, że ma złamaną nogę. Z nagrania wynika, że przewróciła się na śliskiej nawierzchni, biorąc udział w szarpaninie. Kiedy czekała na noszach na transport do karetki pogotowia, nagle ożywiła się, rzucając kilka słów w stronę operatora kamery TV Republika.
Oficer prasowy śródmiejskiej policji powiedział, że podczas zajść na pl. Piłsudskiego jedna z uczestniczek została przetransportowana do szpitala. "Tam złożyła zawiadomienie dotyczące uszkodzenia ciała, które przyjęliśmy" – powiedział Jakub Pacyniak. Dziś prowokatorka nadal przebywała w szpitalu.
O tym, jak wyglądało zajście, mówił wczoraj poseł opozycji Dariusz Matecki.
- Zaraz po tym, jak ona się przewróciła, policja wyciągnęła człowieka z naszego środowiska i zaczęła prowadzić go, prawie już skutego, do policyjnego radiowozu, twierdząc, że to on ją popchnął - opowiadał poseł Matecki.
Gdyby nie interwencja poseł Czerwińskiej, gdybyśmy nie podbiegli, nie pokazali mojego nagrania, pokazującego, jak ona sama z siebie upada, to faceta być może by aresztowali, być może postawili mu zarzuty. I od razu pojawił się policjant, który powiedział, że widział, jak ten pan popchnął "babcię Kasię". Tylko tego pana nawet na tym nagraniu nie było.
– dodał polityk opozycji.