To jest w zasadzie dopiero cztery tygodnie tego rządu a wiele przepisów konstytucji zostało już podeptanych, ludzie siedzą w więzieniach, a telewizja i polskie media zostały w sposób bezprawny zdominowane przez przekaz liberalno-lewicowy - mówił w rozmowie z portalem Niezalezna.pl na Proteście Wolnych Polaków poseł PiS Marcin Przydacz. Jego zdaniem ogromna frekwencja na wydarzeniu pokazuje jak wielu Polaków nie godzi się na bezprawne działania koalicji rządzącej.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości zorganizowali dziś przed Sejmem Protest Wolnych Polaków. Wydarzenie początkowo miało być sprzeciwem wobec bezprawnego przejęcia mediów publicznych. Sprawa zatrzymania posłów Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego skłoniła jednak środowiska patriotyczne do opowiedzenia się również w ich obronie. Po manifestacji przed Sejmem uczestnicy przeszli pod siedzibę Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Jednym z uczestników wydarzenia był poseł PiS Marcin Przydacz. W rozmowie z obecnym na miejscu reporterem Niezalezna.pl podkreślił, że sprzeciw wobec działań władzy wyrazili Polacy z całego kraju.
"Ja przed chwilą rozmawiałem tutaj z ludźmi z Warszawy, ze Śląska, i z różnych miasteczek powiatowych. Wszyscy są oburzeni tym, co robi rząd w ostatnich tygodniach. To jest w zasadzie dopiero cztery tygodnie tego rządu a wiele przepisów konstytucji zostało już podeptanych, ludzie siedzą w więzieniach, a telewizja i polskie media zostały w sposób bezprawny zdominowane przez przekaz liberalno-lewicowy"
– powiedział Przydacz. Polityk zaznaczył jednak, że głównym uczuciem, które towarzyszyło uczestnikom była nadzieja. - To jest dzisiejsze odczucie tutaj dominujące. Duża nadzieja, że w jedności siła, w sytuacji, w której Polacy się zjednoczą. Myślę, że ten swój sprzeciw wykrzyczą i rządzący będą to słyszeli - powiedział.
Jak przekazał poseł PiS uczestnicy manifestacji nie tylko wyrażali swoje oburzenie, ale i obawy. - Boją się, że jeśli łamie się prawo na najwyższych szczytach władzy, to kiedyś to prawo będzie łamane także i wobec nich. Boją się tego, że jeśli można za walkę z korupcją wsadzać ludzi do więzienia, to kiedyś to bezprawie dotrze także i do ich domów, a wielu z nich walczyło o wolną Polskę. Wielu z nich także i młodych ma nadzieję na życie w praworządnej Polsce, w której przestrzegane są podstawowe zasady, w której panuje wolność słowa, w której nie ma cenzury. Obawiają się tego, że jeśli nie wykrzyczą swojego sprzeciwu to rząd Donalda Tuska będzie dalej mi tą wolność odbierał - zaznaczył.
Przydacz oświadczył, że ogromna frekwencja na wydarzeniu to "jasny sygnał niezgody na bezprawie".
"Myślę, że wielu z nas może się zgodzić, że każda nowa koalicja rządząca ma prawo dokonywać różnych zmian, ale nie ma prawa łamać przepisów konstytucji, nie ma prawa omijać przepisów prawa i tylko stawiać swoją wolę polityczną i swoją chęć zemsty"
– powiedział.
Dodał, że ten wyraz sprzeciwu jest nie tylko wobec działań Platformy Obywatelskiej, ale i jej koalicjantów, w tym z Trzeciej Drogi. Polityk PiS zaznaczył, że na wydarzeniu obecni byli także wyborcy partii Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza. - Głosowali na Trzecią Drogę, dostali trzecią kadencję Donalda Tuska i politykę zemsty, a nie politykę rozwoju. Nie takiej Polski sobie życzyli - podkreślił.