Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Prokuratura czeka tylko na dokumenty od Niemców. Wydanie Wolodymira Ż. coraz bliżej?

Na ten moment nic nie wskazuje na to, żeby strona polska mogła odmówić przekazania Ukraińca naszym zachodnim sąsiadom - podał w komunikacie dotyczącym wydania Niemcom Wolodymyra Ż. prok. Antoni Skiba. "Rozpoznanie wniosku w przedmiocie przekazania władzom Republiki Federalnej Niemiec obywatela Ukrainy nastąpi po dopełnieniu przez stronę niemiecką wymagań formalnych" - podkreślił.

Wołodymyr Ż. został zatrzymany pod Warszawą przez polskie służby i decyzją sądu najbliższe 7 dni spędzi w areszcie. Obywatel Ukrainy, który od kilku lat mieszka z rodziną w Polsce jest oskarżany przez niemiecki wymiar sprawiedliwości o udział w wysadzeniu nitek gazociągu Nord Stream znajdujących się na dnie Bałtyku.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Antoni Skiba w komunikacie dotyczącym aresztowania ściganego przez Niemcy 46-latka wskazał, że polskie służby otrzymały już dokumenty dotyczące nakazu jego zatrzymania. Wynika z nich, że niemiecki wymiar sprawiedliwości zarzuca Wołodymyrowi Ż. sabotaż, spowodowanie wybuchu budowli oraz spowodowanie pożaru.

Skiba wskazał, że zatrzymanie Ukraińca na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania uruchomiło procedurę, która zakłada 7-dniowy areszt. "Wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania stanowi samoistną przesłankę stosowania tymczasowego aresztowania. Za zastosowaniem wobec ściganego środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania na okres 7 dni, to jest do czasu nadesłania oryginału Europejskiego Nakazu Aresztowania wraz z tłumaczeniem na język polski, przemawia charakter popełnionego przestępstwa oraz obawa utrudnienia postępowania, w przypadku gdy ścigany nie będzie pozostawał w dyspozycji organu realizującego wniosek o wydanie" - podkreślił prok. Skiba. "Okoliczności sprawy mogą skłonić ściganego w szczególności do ucieczki poza granice kraju oraz ukrywania się przed organami wymiaru sprawiedliwości. Za powyższy czyn może grozić ściganemu kara do 15 lat pozbawienia wolności" - dodał.

Jest szansa?

Jak zaznaczono w piśmie prokuratury, mężczyzna odmówił składania wyjaśnień oraz nie wyraził zgody na wydanie go stronie niemieckiej. Wskazano, że na obecnym etapie postępowania w oparciu o dotychczas dostarczone materiały Wołodymyr Ż. nie może liczyć na odmowę ze strony polskiej strony na odmowę wykonania ENA i przekazania go Niemcom.

Takie mogłoby nastąpić w przynajmniej dwóch sytuacjach, gdyby przestępstwo, którego dotyczy ENA podlegało darowaniu na mocy amnestii lub "w stosunku do osoby ściganej zapadło w innym państwie prawomocne orzeczenie co do tych samych czynów oraz, w wypadku skazania za te same czyny, osoba ścigana odbywa karę lub ją odbyła albo kara nie może być wykonana według prawa państwa, w którym zapadł wyrok skazujący".

Ukraińskie media opisując na swoich stronach zatrzymanie mężczyzny przypomniały niedawne doniesienia "Rzeczpospolitej" jakoby obecny szef polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Radosław Sikorski, "był i jest" gotowy Wołodymyrowi Ż. "udzielić azylu i przyznać mu medal".

"Dotychczasowe działania organów niemieckich nie upoważniają do podejrzeń, iż w państwie wnioskującym może dojść do naruszenia wolności i praw ściganego. Rozpoznanie wniosku w przedmiocie przekazania władzom Republiki Federalnej Niemiec obywatela Ukrainy Wołodymyra Ż. nastąpi po dopełnieniu przez stronę niemiecką wymagań formalnych" - poinformował prok. Skiba.

 

 

 

 

Źródło: niezalezna.pl