Były prezydent Lech Wałęsa kolejny raz narzeka na brak pieniędzy. W wywiadzie przyznaje, że rocznie dostaje 60 tysięcy emerytury (czyli 5 tysięcy miesięcznie), ale mu to nie wystarcza. - Żona coraz częściej pyta o pieniądze. A ja ich nie mam - mówi. Pytany, kto jest dziś dla niego największym wsparciem w życiu, odpowiada, że... "nic i nikt".
W wywiadzie dla TVN 24 Lech Wałęsa został zapytany, czy często rozmawia z własną małżonką - Danutą. Odpowiedź, która padła, potwierdziła tylko smutną prawdę o byłej już parze prezydenckiej.
- Mało. Jak już, to się kłócimy. Po prostu każdy poszedł już swoją drogą
- odparł Wałęsa. "Nic i nikt" - to już odpowiedź na pytanie, kto jest dziś największym wsparciem w życiu byłego prezydenta.
Jak to często bywa w rozmowach z Lechem Wałęsą, pojawił się temat pieniędzy. Często jest on prowokowany przez niego samego, ponieważ niejednokrotnie w wywiadach żalił się on na niskie zarobki, krytykował też "rozrzutność" żony. Nie inaczej było tym razem...
- Zasoby wszystkie wydałem i teraz nie mam czym obracać. Nie mam pieniędzy, a miałem. I to się rzeczywiście zmieniło
- powiedział Wałęsa, przyznając, że ma 60 tysięcy złotych rocznie emerytury "na rękę", co oznacza 5 tysięcy złotych miesięcznie. Dodał przy tym:
Przecież ja nie z tego żyłem, tylko z pracy i wyjazdów zagranicznych. A teraz tego nie ma. Żona coraz częściej pyta o pieniądze. A ja ich nie mam.