Prezydent doskonale zrozumiał niebezpieczną grę i dał rządzącym stanowczą przestrogę: nie będzie na to zgody - ocenił na antenie Telewizji Republika orędzie Andrzeja Dudy były senator PiS Bogdan Pęk. W rozmowie z red. Michałem Rachoniem stwierdził, że głowa państwa chce nie dopuścić do narodowej tragedii i jest gotowy podjąć zdecydowane działania. "Ten sygnał poszedł i musi dać premierowi Tuskowi wiele do myślenia" - oznajmił Pęk.
O godzinie 20 prezydent Andrzej Duda wygłosił orędzie. Wskazał w nim m.in. zobowiązania noworoczne, które powinna podjąć rządząca koalicja. - Wzywam koalicję rządową, żeby zaczęła przestrzegać zasad demokratycznego państwa prawa i szanować obywateli - bez względu na ich poglądy polityczne - mówił prezydent RP. Orędzie głowy państwa skomentował na antenie Telewizji Republika były europoseł Bogdan Pęk.
Jestem pod ogromnym wrażeniem występu pana prezydenta Andrzeja Dudy. To było chyba jego najlepsze wystąpienie z tych, orędzi, które słyszałem. To było wystąpienie, które niosło w sobie majestat Rzeczypospolitej jaki reprezentuje prezydent, mówiło o kluczowych rzeczach, przede wszystkim o suwerenności Polski i o bezpieczeństwie polskim, mówił to jako zwierzchnik Sił Zbrojnych. Zapewne w kontekście, martwiąc się tym, że koalicja zapowiedziała zmniejszenie nakładów na Siły Zbrojne (...) a w międzyczasie bardzo twardo przestrzegł obecnie rządzących, że prawo jest łamane, że łamana jest konstytucja i że nie będzie tego tolerował
Były senator zwrócił też uwagę na symbolikę. Prezydent Duda występował na tle portretu śp. Lecha Kaczyńskiego. - Taka była chyba wola pana prezydenta, jak ja to rozumiem, że walka polityczna musi mieć swoje granice i że w demokracji zdarzają się takie momenty, że prezydent jest w innej grupy politycznej, niż rząd, ale zgodnie z polskim prawem z polską konstytucją muszą współpracować. Brak takiej współpracy, próba zaszczucia, ciągłe ataki na śp. prezydenta Kaczyńskiego, w ostatecznym rozrachunku doprowadziły do katastrofy smoleńskiej - ocenił.
Pęk porównał też dzisiejsze orędzie prezydenta do wyemitowanego wczoraj przemówienia premiera Donalda Tuska. Jego zdaniem, "różnica była ogromna", patrząc nawet na mimikę obu. - Donald Tusk, premier Polski, mówił w znacznej części o tym, że jest zwolennikiem pojednania. Tyle że ono nie będzie łatwe. I gdy wymawiał te słowa, godne gołąbka pokoju, to trzymał po prostu za plecami buławę, albo maczugę, zapowiadając, że będzie realizował swoją koncepcję bezwzględnie (...) będzie realizował zemstę - stwierdził.
Rozmówca red. Michała Rachonia odniósł się także do fragmentu, w którym Andrzej Duda mówił o łamaniu fundamentalnych zasad przez rządową koalicję w trakcie przejmowania mediów publicznych. Jego zdaniem prezydent to mocne wystąpienie było spowodowane nadzieją, iż rząd ograniczy "bandyterkę polityczna".
"Nie można tego tolerować. To nie jest jakaś zabawa. To jest niebezpieczna gra, którą prezydent doskonale zrozumiał i i dał delikatną, ale stanowczą przestrogę: nie będzie na to zgody. Jeżeli się decydujecie na tak bezwzględną walkę, która ma być uderzeniem w prawa Polaków, prawa narodu, łamanie Konstytucji, łamanie prawa i zastępowanie ustaw uchwałami większości sejmowej, to doprowadzi po prostu moim zdaniem i prawdopodobnie prezydenta do tragedii"