Sprzeczności w wypowiedziach Donalda Tuska pozwalają jednocześnie docierać do bardzo różnych grup Polaków. Każdy ma gdzieś odnaleźć coś dla siebie, w czasie gdy wysyła się sygnał zupełnie sprzeczny - ocenił dr. Tomasz Żukowski politolog i socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, komentując orędzie premiera. Zdaniem eksperta, w przemówieniu szefa rządu sprzeczności były bardzo widoczne.
30 grudnia Donald Tusk wygłosił noworoczne orędzie. Mówił w nim o "rozliczaniu zła", "pojednaniu" i "czasie dla ludzi pragnących wolności". Premier mówił też m.in. o niebezpiecznych czasach, co udowodniło wtargnięcie rosyjskiej rakiety w polską przestrzeń powietrzną, a zaraz potem twierdził, że to pora na zabawę związaną z Sylwestrem, Całe przemówienie zawierało mnóstwo sprzeczności, co było tematem rozmowy na antenie Telewizji Republika.
Zdaniem dr. Żukowskiego, orędzie wyglądało w ten sposób, ponieważ z pewnością pisali je fachowcy. Według niego w wątku związanym z rosyjską rakietą chodziło o wysłanie dwóch równoległych sygnałów, z jednej strony faktycznie jest niebezpiecznie, a z drugiej, jeśli ktoś chce spędzić nadchodzące dni, jak zazwyczaj, to nic nie stoi na przeszkodzie.
"Mnie bardziej martwi ta kwestia rozbieżności między diagnozami a działaniami (...) ograniczamy wolności, a mówimy o wolności, mówimy o pojednaniu, a ograniczamy możliwość podmiotowego pojednania"
Według eksperta te sprzeczności pozwalają docierać do różnych grup Polaków. - Każdy ma odnaleźć coś dla siebie, a zrazem wysyła się sygnały całkowicie sprzeczne - powiedział.
Żukowski oznajmił że obawia się, iż kwestia "pojednania" w wykonaniu rządu Donalda Tuska zmierza w kierunku całkowitej dominacji. - To jest bardzo niedobra ścieżka z perspektywy Polski (...) rozumiem, że raczej tylko protest społeczny, który uruchomi zachowania wśród ekspertów, wśród części elit (...) może tego typu działania powstrzymać" - zaznaczył.