Ustawa, którą w piątek uchwalił Sejm przy sprzeciwie opozycji, ma dopiero trafić do Senatu. Jak twierdzi rząd, jest niezbędna ze względu na konieczność implementacji unijnego rozporządzenia DSA (Digital Service Act). Zdaniem polityków opozycji regulacje przedstawione przez rząd Tuska idą dalej niż te, których wymagają regulacje UE. Tak np. w rządowym dokumencie przyjętym przez Sejm prezes UKE decyduje o blokowaniu treści w sieci bez kontroli sądowej. Poprawki posłów PiS, wprowadzające taką kontrolę, a więc dające prawo do blokowania sądowi, a nie urzędnikowi administracji centralnej, zostały przez koalicyjną większość odrzucone.
Prezydent: Odrzucić DSA
Zaraz po uchwaleniu ustawy przez koalicyjną większość apel do prezydenta Karola Nawrockiego o zawetowanie tej ustawy wystosował Zarząd Główny SDP.
„ZG SDP stanowczo protestuje przeciwko ograniczeniom wolności słowa, jakie dostrzegamy w tej Ustawie. Jest to pośredni sposób wprowadzenia cenzury w internecie na terenie Polski oraz umożliwienie rządzącym politykom ingerowania w publikowane w sieci treści przy wykorzystaniu struktury administracji państwowej. Obawiamy się, że do problemów, jakie dziś mamy z wielkimi platformami mediów społecznościowych, dojdą problemy blokowania treści w internecie przez rządzących w danym czasie polityków. Mechanizm nakładania nakazów blokowania dostępu do »nielegalnych treści« jest przy tym przykładem nadregulacji wprowadzonej przez polskiego ustawodawcę przy okazji wdrażania prawa europejskiego”
– czytamy w apelu.
SDP zwraca uwagę, że „zaproponowane zapisy naruszają niezależność mediów i niezależność twórców, w tym dziennikarzy. Przy fikcyjnym nadzorze sądowym i przy braku gwarancji prowadzenia jasnej i skutecznej procedury odwoławczej jest to wprowadzenie do polskiego systemu medialnego mechanizmu cenzury zabronionego w demokratycznym państwie prawa”.
Prezydent Karol Nawrocki podczas swojego wykładu na Uniwersytecie Karola w Pradze w poniedziałek stwierdził, że opowiada się za odrzuceniem rozporządzenia KE, jakim jest DSA. – Polskiej kulturze politycznej obca jest myśl o jakiejkolwiek cenzurze – mówił Nawrocki.
– Traktuję te słowa pana prezydenta jako zapowiedź tego, że tej ustawy nie podpisze. Gdyby weszła w życie, byłaby to śmierć dla wolności słowa – mówi Jolanta Hajdasz.
Manipulacja rządu
Rząd wmawia nam, że te regulacje są niezbędne ze względu na umożliwienie walki z przestępstwami w internecie. Jednak przestępstwa są już ścigane na podstawie prawa karnego i w procedurach pozwalających także na blokowanie faktycznie przestępczych treści. Nikt nie twierdzi, że np. nie należy ścigać pedofilii w sieci, ale to jest możliwe także teraz i bez tej ustawy. Rząd nie mówi jednak, że w katalogu treści, które mogą być blokowane, są także te, które po prostu mogą zostać uznane za niewygodne dla władzy ze względów politycznych czy światopoglądowych – mówi Hajdasz. W rządowym komunikacie mówi się np., że ustawa „wprowadza krajową procedurę wydawania nakazów blokowania treści dotyczących ściśle określonych przestępstw, takich jak na przykład: handel ludźmi, wykorzystywanie seksualne małoletnich, oszustwa internetowe, kradzież tożsamości, zlecenie zabójstwa czy namawianie do samobójstwa”.
Nie mówi natomiast, że w katalogu „27 czynów zabronionych” znajduje się np. art. 256 k.k. To właśnie z tego artykułu na podstawie swobodnej interpretacji prokuratora zarzuty karne otrzymał lider ROG Robert Bąkiewicz za krytykę polityki i działań niemieckich służb. Prokurator uznał, że jego wypowiedzi są „wzbudzające i nasilające u ich odbiorców uczucia silnej niechęci i wrogości wobec osób narodowości niemieckiej oraz imigrantów”.
Te wypowiedzi padły m.in. w Republice, na jego profilu na platformie X, w kanałach internetowych ZERO i PRZEkanał.
– To jest bardzo dobry przykład, co mogłoby się stać, gdyby ta ustawa weszła w życie. Otóż prokurator, stawiając te zarzuty, mógłby zgodnie z tą ustawą wystąpić do prezesa UKE o zablokowanie portalu Republiki, profilu Bąkiewicza i ROG na X, i wszędzie tam, gdzie te treści, te wypowiedzi się pojawiły. Mogłyby to zrobić także organizacje pozarządowe, które uzyskałby (co przewiduje ustawa) status tzw. podmiotów sygnalizujących (do ścigania Bąkiewicza z tego artykułu k.k. nawoływała i złożyła doniesienie Akcja Demokracja – przyp. red.). W ten sposób nie za przestępstwa, ale za poglądy zablokowano by szereg kanałów informacji w internecie
– mówi Jolanta Hajdasz.
Czytaj więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie"!
#GazetaPolskaCodziennie - Twój niezbędny przewodnik po najważniejszych wydarzeniach z kraju i ze świata. Jeśli szukasz rzetelnych wiadomości, pogłębionych analiz i interesujących artykułów, to najnowsze wydanie #GPC jest właśnie dla Ciebie!
— GP Codziennie (@GPCodziennie) November 25, 2025
Czytaj #GPC: https://t.co/1HYRtWiDJA pic.twitter.com/KbLCWO2TCM