- Jesteśmy państwem, które dzisiaj procentowo w NATO wydaje najwięcej na obronność. Najwyższy czas, żeby inni też zaczęli przynajmniej starać się nam w tym dorównać, bo czasy są bardzo wymagające - powiedział w programie "#Michał Rachoń. Jedziemy" Paweł Jabłoński, poseł PiS. Polityk podkreślił także, że jednoczesne zaproszenie prezydenta Dudy i premiera Tuska przez Joe Bidena, "to rzeczywiście nie jest rzecz zwykła i codzienna".
Prezydent Andrzej Duda i premier Donald Tusk spotkają się z prezydentem Joe Bidenem w Białym Domu we wtorek, w 25. rocznicę dołączenia Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Polski prezydent w swoim wczorajszym orędziu wskazał, że nasz kraj "przeznacza ponad 4 proc. PKB na utrzymanie i modernizację armii, to najwięcej procentowo w całym Sojuszu". Wskazał także, że w jego opinii "konieczne jest zwiększenie poziomu wydatków na obronność z 2 do 3 procent PKB przez wszystkie państwa Sojuszu".
Do słów prezydenta Dudy odniósł się w programie "#Michał Rachoń. Jedziemy" Paweł Jabłoński, poseł PiS.
"To jest potwierdzenie, że sprawa jest poważna i że Polska poważnie traktuje swoje zobowiązania. My jesteśmy tym liderem europejskim jeśli chodzi o wzmacnianie zdolności obronnych. Od lat w zasadzie byliśmy w gronie państw, które realizowały ten obowiązek wydawania 2 procent na obronność, a w ostatnich latach bezpośrednio przed rosyjską inwazją właściwie można powiedzieć od 2016 roku, my zwiększyliśmy te wydatki nawet ponad tą granicę. Jesteśmy państwem, które dzisiaj procentowo w NATO wydaje najwięcej na obronność. Najwyższy czas, żeby inni też zaczęli przynajmniej starać się nam w tym dorównać, bo czasy są bardzo wymagające"
Z kolei pytany o jednoczesne zaproszenie prezydenta Dudy i premiera Tuska przez Joe Bidena powiedział, że "to rzeczywiście nie jest rzecz zwykła i codzienna, ale też wynika z tego, że dość poważnie różnią się systemy polityczne Polski i Stanów Zjednoczonych".
"Rola prezydenta w polskim systemie jest dużo większa niż w zdecydowanej większości tych systemów parlamentarnych. To spotkanie jest szczególnie ważne. Gdy prezydent i premier pochodzą z dwóch różnych obozów politycznych, co gorsza, gdy premier pochodzi z obozu politycznego, który w przeszłości prowadził politykę kompletnie przeciwną temu, co dziś jest potrzebne. To była polityka likwidowania jednostek wojskowych, ogranicza liczebności armii i polityka resetu z Rosją. W takiej sytuacji konieczne jest to, by obecny również był prezydent, co do którego nie ma żadnych wątpliwości, jakie jest jego stanowisko"
Wskazał też, że "wielu ludzi dobrze pamięta, jaką politykę prowadziła PO w latach 2007-2014 - 2014 był rokiem granicznym, kiedy Tusk osiągnął swój polityczny cel, czyli załatwienie wysokiego stanowiska, wówczas oni postawili absolutnie wszystko na jedną kartę po to, by to uzyskać. W tym celu robili to, czego oczekiwali najważniejsze państwa europejskie na czele z Niemcami".
"Wtedy to Niemcy rozdawały karty i cały czas rozdają, także w tej grze o stanowiska. Wtedy Niemcy prowadziły politykę sojuszu z Rosją, przede wszystkim gospodarczego, ale także politycznego. Właśnie dlatego Tusk z Sikorskim wtedy doprowadzili do utrącenia projektu tarczy antyrakietowej, rozluźnienia tych więzów sojuszniczych między Polską a USA, a w zamian za to zwrócili się ku Niemcom no i konsekwencją był też reset z Rosją. Wówczas Niemcy oczekiwały resetu z Rosją, więc dlatego PO taki reset prowadziła. To nie jest tak, że tam wszyscy pałają jakąś wielką miłością do Rosji – raczej do Niemiec. Te kroki w stronę Rosji były po prostu tego konsekwencją"
Jabłońsko ocenił także, że "w sprawach bezpieczeństwa powinien być może niekoniecznie sojusz między wszystkimi siłami politycznymi, bo wiadomo, że te różnice są bardzo duże, ale przynajmniej współpraca w tym podstawowym zakresie".