Miedwiediew, który jest obecnie wiceprzewodniczącym rosyjskiej Rady ds. Bezpieczeństwa, we wczorajszej wypowiedzi dla agencji TASS bezpośrednio zagroził Finlandii, twierdząc, że "nie może ona zapomnieć, iż konfrontacja z Rosją może doprowadzić do upadku fińskiego państwa na zawsze".
Zarzucił Finlandii historyczne powiązania z nazistowskimi Niemcami i to, że w latach 40. XX wieku fińscy przywódcy chcieli zająć wschodnią Karelię, Leningrad (obecny Petersburg) i Półwysep Kolski. Obecnemu rządowi zarzucił rusofobię i "rządzę zysków kosztem Rosji, zamieszkałą w fińskich rozumach w czasach Hitlera".
Powtórzył też znane z ataków na Ukrainę teksty o "usuwaniu historycznej i kulturalnej identyfikacji Rosjan" oraz... o próbach ludobójstwa Słowian. Przeszkadza mu także obecność Finlandii w NATO, która ma być "tak naprawdę" przygotowywaniem do ataku na Rosję.
Wszystkie te argumenty (łącznie z chęcią należenia do NATO) używane były przez rosyjską propagandę do usprawiedliwiania ataków na Ukrainę w 2014 i 2022 roku - podkreśla amerykański Instytut Studiów nad Wojną. W 2022 roku Kreml nazwał te powody "korzeniami" konfliktów, a atakując Ukrainę miał chcieć się ich pozbyć.
Czy pojawianie się takiej retoryki oznacza kurs na wojnę z Finlandią? W piątek zaczynają się agresywne ćwiczenia rosyjsko-białoruskie Zapad 2025. Tymczasem według oficera brytyjskiego wywiadu, Philipa Ingrama, Władimir Putin szykuje się do ataku na Przesmyk Suwalski.