We wtorek odbyło się posiedzenie rządu, na którym poparcie zyskały m.in. mające wprowadzić daleko idące zmiany w polskim sądownictwie projekty ustaw Waldemara Żurka. Po nim rzecznik rządu Adam Szłapka wyszedł do mediów na konferencję prasową. Nie przegapił okazji na atak na prezydenta Karola Nawrockiego.
Chodzi o pytanie, jakie rzecznikowi zadała dziennikarka TVN24. Dotyczyło ono sondażu dla "Faktów", z którego wynika, ze 72 proc. Polaków źle ocenia spór rządu z prezydentem. Badanie pokazywało także, że większość z ankietowanych uważa, że odpowiada za niego Donald Tusk, a nie Karol Nawrocki (32 proc. do 30 proc., opcję, że odpowiadają za niego obaj wskazało 28 proc. badanych).
Szłapka przyznał, że spór mu się nie podoba i zaczął opowiadać o tym, co źle robi... prezydent. Głównie chodziło o weta. Posłużył się przy tym znanym określeniem, którego użył w przeszłości premier Donald Tusk w stosunku do krytyków jego resetu z Rosją Władimira Putina.
"Trudno jest znaleźć uzasadnienie inne, niż czysto polityczne, takie uzasadnienie sypania piachu w tryby, kiedy się kwestionuje ustawę, która jest dobra dla wszystkich Polaków, o energii odnawialnej, czy która porządkuje kwestie związane z kryptowalutami, czy wprowadza zakaz trzymania psów na łańcuchach. Tutaj żadnego merytorycznego uzasadnienia nie ma, tylko polityczne"
– powiedział.
Dodał, że "chciałby, żeby każdy odpowiadał za swoją robotę i robił co do niego należy, także prezydent".
Argumentacja prezydenta
Przypomnijmy, że każde z wet prezydent Nawrocki konkretnie uzasadniał. Tzw. ustawa wiatrakowa nie zyskała jego podpisu, gdyż - jak wskazywał - była ona "szantażem większości parlamentarnej i rządu nie tylko względem prezydenta, ale także względem społeczeństwa". Chodziło o zapisy dotyczące stawiania wiatraków blisko zabudowań, które zostały wrzucone do ustawy obniżającej ceny energii".
W drugim przypadku - ustawa o kryptowalutach - Nawrocki stwierdził m.in., że ustawa "realnie zagraża wolnościom Polaków, ich majątkowi i stabilności państwa". Wskazano też, że przewidywała ona możliwość "wyłączania przez rząd stron internetowych firm działających na rynku kryptowalut jednym kliknięciem". - Przepisy dotyczące blokowania domen są nieprzejrzyste i mogą prowadzić do nadużyć - argumentował.
Jeśli chodzi o tzw. ustawę łańcuchową chodziło o m.in. absurdalne wymogi budowy kojców dla psów. Prezydent wskazywał, że zapisy dyskryminują polską wieś, gdyż w miastach czteronogi głównie przebywają w mieszkaniach. - Ustawa oznaczała bardzo duże obciążenia finansowe, których wielu właścicieli po prostu nie byłoby w stanie ponieść, a to rodziło realne zagrożenia: ryzyka porzucania psów [...], uderzałaby w adopcję psów [...]. dawałaby podstawę do odebrania dużego psa [...] - argumentowała KPRP.
Prezydent w każdej ze wspomnianych spraw złożył własne projekty ustaw. Jednak żadna z prezydenckich inicjatyw nie była procedowana przez Sejm.