W 2024 roku Służba Kontrwywiadu Wojskowego i premier Donald Tusk poinformowali o cofnięciu poświadczeń bezpieczeństwa prof. Sławomirowi Cenckiewiczowi. Historyk zaskarżył tę decyzję, a sprawa znalazła swój finał w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie. Ten, 17 czerwca 2025 roku, uznał, że "w sprawie doszło do naruszenia przepisów prawa materialnego", i nie było żadnych podstaw, by uznać, że prof. Cenckiewicz nie daje rękojmi zachowania tajemnicy.
Kancelaria Premiera złożyła kasację od tego orzeczenia do Naczelnego Sądu Administracyjnego. I mimo obowiązującej decyzji WSA przekonuje, że prof. Cenckiewicz nie ma dostępu do dokumentów niejawnych. Z dzisiejszej wypowiedzi ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka wynika, iż atak na obecnego szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego będzie kontynuowany. Jak przekazał, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ma wyjaśniać okoliczności udziału szefa BBN w zastrzeżonym spotkaniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
"Wracamy do tego samego stanu"
Sprawa była komentowana na antenie Telewizji Republika. Odnosząc się do niej mec. Bartosz Lewandowski stwierdził, że strona rządowa nie przyjmuje do wiadomości zmian w prawie, które zaszły w 2015 roku. - Dotychczas było tak, że sąd mógł wstrzymać wykonalność takiej decyzji, stwierdzić, że ta decyzja nie wywołuje skutków po wydaniu takiego wyroku, ale w 2015 roku doszło do zmiany przepisów i od tego momentu z mocy prawa ta decyzja - jeżeli sąd uwzględnił taką skargę - nie wywołuje swoich skutków - oznajmił.
"Co prawda ona jest w obrocie cały czas. Jeszcze nie została uchylona prawomocnie przez sąd, ale nie może wywołać swoich skutków. Tutaj nie ma wątpliwości, że decyzja o cofnięciu poświadczenia bezpieczeństwa panu prof. Cenckiewiczowi wzruszała tę wcześniejszą decyzją o przyznaniu. Więc tutaj mamy sytuację taką, że wracamy znowu do tego samego stanu, jak przed wydaniem decyzji o cofnięciu"
– wyjaśnił.
"Decyzja polityczna"
Adwokat zwrócił uwagę, że "na punkcie poświadczenia bezpieczeństwa i na punkcie obowiązków pełnionych prof. Cenckiewicza w BBN jest jakiś nieprawdopodobne wzmożenie". - Jeżeli wychodzi rzecznik dzisiaj i informuje, że będzie badana kwestia, czy czasem tam w trakcie posiedzenia nie doszło do ujawniania jakichś informacji prof. Cenckiewiczowi, to naprawdę, polskie państwo - mam wrażenie - ma o wiele istotniejsze problemy, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo. I to pokazuje, że raczej tutaj mamy do czynienia z działaniem politycznym, a nie działaniem prawnym - oznajmił.
"Tym bardziej, że wobec pana prof. Cenckiewicza też formułowane są zarzuty w postępowaniu karnym. To wszystko zbiega się w ogóle z objęciem przez niego funkcji jako szefa BBN. Ba, nawet czynniki rządowe mówią wprost - nawet jeżeli prof. Cenckiewicz wygra w NSA, to i tak nie uzyskał poświadczenie bezpieczeństwa. Z czym mamy tutaj do czynienia?"
– zastanawia się prawnik.
"Sprawa jest prosta"
Obecny w studiu Republiki prok. Robert Hernand, Zastępca Prokuratora Generalnego, podkreślił, że "po to sądownictwo administracyjne zostało wyposażone w takie instrumenty badania tej decyzji, aby w wyniku postępowania wydać takie, a nie inne orzeczenie". - Jeżeliby, powiedzmy, ustawodawca czy ustrojodawca decydował o tym, żeby sądy nie miały takich właściwości, zamknęliśmy się na etapie postępowania przed organem - czyli postępowaniem administracyjnym - i można byłoby powiedzieć, że ta decyzja organu jest decyzja wiążącą. Ustawodawca jednak przewidział możliwość kontroli sądowej i ta kontrola sądowa jest wiążąca dla organu - zaznaczył.
"To jest dosyć proste rozumowanie prawnicze i też nie rozumiem, dlaczego takie proste rozumowanie prawnicze potrafi być na tyle skomplikowane, że społeczeństwo tak naprawdę nie wie, o co w tej sprawie chodzi, a sprawa jest prosta. Jest uchylona konkretna decyzja o cofnięciu i prawomocna, wiążąca i w obrocie prawnym jest ta decyzja, która daje to poświadczenie bezpieczeństwa"
– wyjaśnił.