Joanna Borowiak, posłanka Prawa i Sprawiedliwości poinformowała w mediach społecznościowych o nieprzyjemnej sytuacji z wczorajszego wieczora. "Usłyszeliśmy potężny huk, jak wystrzał z petard i bardzo głośne krzyki. To były po prostu wulgaryzmy - osiem gwiazdek i nie tylko... Trudno aż przytaczać to, co tam padało. Było to straszne... Huk, krzyki roznosiły się na całej ulicy. Mieszkają z nami moi rodzice, którzy mają ponad 90 lat. Nie spali do rana. Okazało się, że dom i samochód zostały obrzucone różnymi przedmiotami" - relacjonuje w rozmowie z portalem Niezalezna.pl polityk.
Joanna Borowiak, parlamentarzystka Prawa i Sprawiedliwości podzieliła się dziś na platformie x.com informacją o ataku na jej mienie. Mianowicie, dom i samochód polityk zostały obrzucone różnymi przedmiotami. Padło też wiele obraźliwych słów pod adresem samej posłanki.
Osobliwe życzenia świąteczne otrzymałam wczoraj od zwolenników #Koalicja13grudnia. Ok. godz. 23:00 ,,na znak pokoju i miłości” - jak oni to rozumieją, obrzucono mój dom i samochód różnymi przedmiotami, wykrzykując przy tym na całą ulicę hasła nienawiści do PiS.
🤯 Osobliwe życzenia świąteczne otrzymałam wczoraj od zwolenników #Koalicja13grudnia. Ok. godz. 23:00 ,,na znak pokoju i miłości” - jak oni to rozumieją, obrzucono mój dom i samochód, wykrzykując przy tym na całą ulicę hasła nienawiści do PiS.
— Joanna Borowiak 🇵🇱 (@BorowiakJoanna) December 26, 2024
🚫Kolejne przekroczenie granicy,… pic.twitter.com/UY3E16YbvF
W rozmowie z portalem Niezalezna.pl, Joanna Borowiak zrelacjonowała przebieg nieprzyjemnych wydarzeń.
"Sytuacja miała miejsce w godzinach nocnych, kiedy kładliśmy się spać. Usłyszeliśmy potężny huk, jak wystrzał z petard i bardzo głośne krzyki. To były po prostu wulgaryzmy - osiem gwiazdek i nie tylko... Trudno aż przytaczać to, co tam padało. Było to straszne... Huk, krzyki roznosiły się na całej ulicy. Mieszkają z nami moi rodzice, którzy mają ponad 90 lat. Nie spali do rana. Okazało się, że dom i samochód zostały obrzucone różnymi przedmiotami. Na szczęście, szyby nie zostały wybite.
Joanna Borowiak przekazała również, że sprawa została już zgłoszona na policję, bo jak przyznała: "nie wolno jest nam przechodzić obojętnie wobec takich zachowań".
Traktuję to jako bezpośredni atak zarówno na mnie, jak i na moją rodzinę. Przekroczono kolejną granicę, której w cywilizowanym świecie się nie przekracza, czyli przychodzenie pod prywatny dom.
Okazuje się, że nie był to pierwszy raz, kiedy mir domowy poseł PiS został naruszony. O szczegółach poprzedniej tego typu sytuacji również dowiedzieliśmy się w rozmowie z Borowiak.
Miałam już taką sytuację w poprzedniej kadencji. W 2022 roku, ówczesna radna Platformy Obywatelskiej ściągnęła pod mój dom kilkaset osób. Z całej sytuacji zrobiła live na platformie Facebook, zachęcając kolejnych do przyjścia pod mój dom. To działo się w okresie proaborcyjnych "Strajków Kobiet". Policja uniemożliwiała im dojście pod moją posesję, niemniej pozawieszano różne kartki, wieszaki.
I dodała: "możemy się nie zgadzać, możemy się różnić, ale nie można przekraczać pewnych granic. Nie można zaburzać miru domowego, a szczególnie w takim okresie - okresie Świąt Bożego Narodzenia".