"Mam dwie wiadomości: dobrą i złą. Dobra to ta, że jest godzina 23, a zła, że idą po pana" - taką informację usłyszał obudzony w nocy Marcin Romanowski od strażnika, krótko przed zwolnieniem z aresztu. - Myślałem, że to wszystko oscyluje wokół "Procesu" Kafki - tak o kulisach swojego aresztowania i uwolnienia poseł opowiadał na antenie TV Republika.
Poseł klubu PiS i Suwerennej Polski, były wiceminister sprawiedliwości, w poniedziałek został zatrzymany przez ABW w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Prokuratura poinformowała wówczas, że Romanowskiemu postawiono zarzuty dotyczące 11 przestępstw - w tym udziału w zorganizowanej grupie mającej na celu popełnianie przestępstw przeciwko mieniu - i wnioskowała o aresztowanie go na trzy miesiące.
- W państwie swego rodzaju bezprawia, z którym mamy do czynienia, trudno się było spodziewać czegoś innego niż próby nielegalnego pozbawienia wolności. I to mimo świadomości Ministerstwa Sprawiedliwości i prokuratury, że było to rzeczywiście nielegalne działanie, nie tylko ze względu na nielegalne powołanie Prokuratora Krajowego, ale i ze względu na immunitet, który mi przysługuje
Romanowski zaznaczył, że ludzie Adama Bodnara stosują represje wobec opozycji. - To jest już Białoruś albo Federacja Rosyjska - stwierdził.
Były wiceminister sprawiedliwości przypomniał, że zaraz po decyzji o uchyleniu mu immunitetu i zgody na zatrzymanie sam zgłosił się do Prokuratury Krajowej, ale nikt nie był zainteresowany jego zeznaniami.
- Zakładałem, że prokuratura będzie chciała wysłuchać tego, co mam do powiedzenia jako "herszt grupy przestępczej" .
Tak się jednak nie stało. Romanowski wraz z obrońcą zostawili dane kontaktowe i czekali na ruch prokuratury. Było nim wejście ABW w poniedziałek do domu i zatrzymanie posła.
- Zostałem potraktowany jak rzeczywiście groźny przestępca, zatrzymany w kajdankach, obnażony i poddany kontroli osobistej
Zapowiedział, że "ta polityczna ustawka będzie przedmiotem postępowania karnego".
Marcin Romanowski odniósł się też wpisu Romana Giertycha, który przyznał, że poświęcił dużo nad sprawą Fundusz Sprawiedliwości i ubolewał, że teraz prokuratura wypuszcza głównego podejrzanego. - W chwili szczerości pokazał, że polityk koalicji zajmuje się tym, czym powinni się zajmować niezależni prokuratorzy - stwierdził.
My, politycy powinniśmy mieć jednak grubszą skórę, ale chciałbym przypomnieć, że ci którzy są rzeczywiście przedmiotem nieludzkiego, poniżającego traktowania to ks.Michał Olszewski, to pani Urszula, pani Karolina [urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości zatrzymane przez prokuraturę]. W moim przypadku mieliśmy do czynienia z próbą nielegalnego zatrzymania na podstawie dwóch opinii zamówionych na ostatnią chwilę. A oni ks/ Olszewski, zatrzymane kobiety] są ewidentnym przykładem używania przemocy, prześladowań, bo taka jest dziś prawna definicja tortur
- stwierdził poseł Romanowski.
Według niego efektem takich działań ma być m.in. zastraszenie pozostałych.
Sceny jak z gangsterskiego filmu. Podejrzany wychodzi z aresztu dzięki prawnym kruczkom, zasłaniając się wątpliwym immunitetem. Na stróży prawa spada lawina krytyki, publiczność jest rozczarowana. W walce z przestępczością zdarzają się i takie momenty. Ale jedenaście zarzutów, w…
— Donald Tusk (@donaldtusk) July 17, 2024
Donald Tusk opublikował dziś wpis, w którym chwali działania ludzi Bodnara i zapowiada, że dalsze działanie wobec Romanowskiego to tylko kwestia czasu. Na pytanie, czy premier Tusk odpowie kiedyś za te słowa, Romanowski odpowiedział.
- Nie wierzę w sprawiedliwe sądy w Polsce. Ostatnia decyzja w mojej sprawie zapadła głównie dlatego, że trudno było znaleźć kontrargumenty do oczywistej okoliczności, że immunitet mi przysługuje.
Dodał, że jeśli zdaniem premiera ochrona prawno-międzynarodowa to stosowanie kruczków prawnych, to Tusk sam sobie wystawia świadectwo.
- Jeżeli gdzieś jest tutaj zorganizowana grupa przestępcza, to hersztem jest Donald Tusk - stwierdził. - Tę grupę sprawiedliwość prędzej czy później musi dosięgnąć - stwierdził.