10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Ponad 100 mld deficytu w budżecie państwa, wraca „nie ma i nie będzie”. „Polacy płaczą i płacą”

- W tegorocznym budżecie zapragnie 41 mld zł dochodów budżetowych. Nie miliard, czy dwa, jak to czasami się zdarza, ale aż 41 mld zł dochodów podatkowych i niepodatkowych. Widać na nic ich deklaracje, obietnice wyborcze. Trudna sytuacja budżetowa spowodowana przez rządzących doprowadza do tego, że cierpią na tym zwykli Polacy - powiedział Zbigniew Kuźmiuk, poseł PiS.

Pusty portfel
Pusty portfel
@Towfiqu_barbhuiya - pexels.com

Coraz gorsza sytuacja budżetu państwa. Politycy PiS komentują 

Deficyt budżetu państwa za okres styczeń-wrzesień 2024 r. wyniósł 107,285 mld zł, czyli 58,3 proc. planu - poinformowało we wtorek Ministerstwo Finansów. Po 9 miesiącach, 3/4 roku, dochody wyniosły 67,4 proc. planu, a wydatki - 65,5 proc.

Do tych informacji odnieśli się na konferencji prasowej politycy PiS: Olga Semeniuk-Patkowska, Zbigniew Kuźmiuk oraz Janusz Kowalski. 

"Mamy coraz trudniejszą sytuację budżetu państwa, która w oczywisty sposób przekłada się na coraz trudniejszą sytuację materialną Polaków. Jedną z pierwszych oszczędnościowych decyzji tego rządu, mimo tego, że była zapowiedź, że "nic co dane, nie będzie zabrane", było ograniczenie 14. emerytury o kwotę blisko 900 zł. Ponad milion emerytów w związku z obniżką 14 emerytury nie otrzymało tego świadczenia"

– wskazał Zbigniew Kuźmiuk.

"Cierpią na tym zwykli Polacy" 

Dodał, że "Minister Finansów, choć niechętnie, ale przyznaje się już coraz bardziej do tej dramatycznej sytuacji budżetowej - w tegorocznym budżecie zapragnie 41 mld zł dochodów budżetowych".

"Nie miliard, czy dwa, jak to czasami się zdarza, ale aż 41 mld zł dochodów podatkowych i niepodatkowych. Ponieważ bez nowelizacji budżetu nie mamy szans na zwiększenie deficytu budżetowego, najprawdopodobniej przełoży się to na ograniczenie wydatków budżetowych jeszcze w tym roku. No i oczywiście pogorszy tę pozycję wyjściową dla budżetu na rok 2025. I ten sygnał, bardzo wyraźny, już emeryci otrzymali. Widać na nic ich deklaracje, obietnice wyborcze. Trudna sytuacja budżetowa spowodowana przez rządzących doprowadza do tego, że cierpią na tym zwykli Polacy"

– ocenił.

Następnie głos zabrała Olga Semeniuk-Patkowska.

"Patrząc na to, co dzieje się w polskim parlamencie, w komisjach i podkomisjach odpowiedzialnych za gospodarkę, widzimy jedno odrealnienie. Przedstawiciele obecnego obozu rządzącego mówią,  że mogą stworzyć chat boxy dla wszystkich potrzebujących. Na co przedstawiciel rzecznika małych i średnich firm powiedział: "Szanowni państwo, tam ludzie nie mają dostępu do internetu, nie mają dostępu do energii, do elektryczności Do niczego o czym dzisiaj mówicie". To odrealnienie będzie skutkowało bardzo dużymi spadkami, jeżeli chodzi o produkcję. I pamiętajmy również, że będzie taka sytuacja, w której te firmy będą musiały się zamykać"

– oświadczyła.

Przypomniała, że "kiedy kilka tygodni temu, Marcin Kierwiński został ministrem i pełnomocnikiem ds. odbudowy południowej części Polski w ramach powodzi mogłoby się wydawać, że mamy osobę, do której możemy zwrócić się z tematami krytycznymi".

"No niestety okazało się, że oprócz ocieplania wizerunku pana ministra Kierwińskiego, wśród przedsiębiorców południowej części Polski nie dzieje się nic dobrego, a ten kryzys narasta. Do tej pory, zgodnie z informacjami z Ministerstwa Rozwoju i Technologii tylko 130 firm zgłosiło pełną dokumentację do ZUS-u w ramach zaprojektowanego i przygotowanego funduszu inwestycyjnego. Niestety, ten fundusz inwestycyjny nie odpowiada na potrzeby przedsiębiorców. Zakłada pomoc na jednego pracownika do kwoty 16 tys. zł brutto. To nie są oczekiwania małych i średnich firm"

– oznajmiła.

Poseł Janusz Kowalski wskazał, że "Polacy płaczą i płacą - rosnące ceny energii ciepła i gazu ziemnego doprowadzają do dramatów, które polegają na rozszerzaniu skali ubóstwa energetycznego".

"Dlaczego? Dlatego, że koszty energii tylko za sprawą wycofania się ze sprawdzonej w ostatnich latach tarczy antykryzysowej wprowadzonej przez rządy Prawa i Sprawiedliwości, już wzrosły o ponad 35%. A uwzględniając podwyżkę od 1 stycznia 2025 r., podwyżki rządu Donalda Tuska cen energii i ciepła będą sięgać powyżej 50%"

– oświadczył.

Przypomniał też, że "ceny energii stanowią coraz większy koszt w gospodarstwach domowych i Polacy zaczynają zastanawiać się, czy opłacić rachunki za energię, za ciepło, czy kupić dziecku jedzenie, czy wysłać dziecko na wakacje".

"Donald Tusk jest premierem polskiej biedy. Donald Tusk jest premierem polskiego ubóstwa energetycznego. Donald Tusk jest premierem wysokich rachunków za energię. Nie ma w zasadzie dnia, kiedy nie słyszymy o kolejnych zwolnieniach grupowych, bo firmy przez wysokie ceny energii, które zafundował Polakom Donald Tusk likwidują działalność gospodarczą, likwidują miejsca pracy. My, jako Prawo Sprawiedliwość wspieraliśmy inicjatywę obywatelską, której przewodził pan minister Waldemar Buda. 140 tys. Polaków podpisało się pod projektem obywatelskim utrzymania modelu, który sprawdził się za czasów rządów w Prawa i Sprawiedliwości, bo my chronimy polskie rodziny a nie, jak Donald Tusk, który stoi murem za Myrchami. My jesteśmy po stronie tych, którzy rzeczywiście mają ogromne problemy, żeby związać koniec z końcem, a Donald Tusk stoi po stronie tych cwaniaków, którzy udają, że budują dom, a ten dom ma swoje firanki i zapraszani są tam posłowie Platformy Obywatelskiej. Śmieją nam się prosto o twarz"

– powiedział Kowalski.

 



Źródło: x.com, niezalezna.pl

#bezprawie Tuska #rząd #deficyt budżetowy #PiS

mm