Doskonale wiemy, że Polacy nie są entuzjastami obecnie wchodzenia do strefy euro - mówiąc wprost - do likwidacji polskiej waluty. Dlatego, że polski złoty gwarantuje nam suwerenność - stwierdził w rozmowie z Katarzyną Gójską na antenie Telewizji Republika poseł PiS Adam Andruszkiewicz. Goście programu "W Punkt" komentowali słowa Michała Koboski z Polski 2050, który oznajmił, iż Polska powinna wprowadzić euro. Poseł Kukiz'15 Jarosław Sachajko konkretnie rozbił użyte przez niego argumenty.
Wiceszef Polski 2050 Michał Kobosko oznajmił w czwartek w Sejmie, że "z myślą o zwiększeniu bezpieczeństwa kraju Polska powinna znaleźć się na ścieżce prowadzącej do wspólnej waluty euro". Dodał, że droga do tego jest długa i przedtem chce m.in. zmienić do niej nastawienie opinii publicznej. Wypowiedź Koboski była komentowana w programie "W Punkt" na antenie Telewizji Republika.
"Ja nie wiem co to są za gadki, że Polaków trzeba uczyć, że euro jest takie wspaniałe. Polacy są mądrym narodem. Nie trzeba w tej sprawie Polaków uczyć. Doskonale wiemy, że Polacy nie są entuzjastami obecnie wchodzenia do strefy euro - mówiąc wprost - do likwidacji polskiej waluty. Dlatego, że polski złoty gwarantuje nam suwerenność"
– stwierdził poseł PiS Adam Andruszkiewicz.
Zaznaczył, ze wprowadzanie euro służy przede wszystkim rozwojowi gospodarki Niemiec. - Uważam, że dlatego dzisiejsza koalicja, która w dużej mierze niestety te niemieckie interes w Polsce realizuje, planuje narzucenie na Polaków euro, ale my - jako Prawo i Sprawiedliwość - jesteśmy absolutnie przeciwko - podkreślił. Dodał, że np. Francuzi i Włosi bardzo żałują decyzji o wejściu we wspólną walutę.
Deklaracji Koboski bronił jego partyjny kolega Marcin Skonieczka. - Nie ma dzisiaj silniejszej więzi niż gospodarcze i tak, jak powiedział nasz wiceprzewodniczący, wprowadzenie waluty euro z jednej strony właśnie zwiększa nasze bezpieczeństwo, jako kraju, bo my będziemy częścią wspólnoty - stwierdził.
Pytany o to, czy zna jakieś kraje oprócz Niemiec i Holandii, które zyskały na wprowadzeniu wspólnej waluty odparł... że wszystkie, które się na to zdecydowały, bo jeśli byłoby inaczej to by z niej zrezygnowały.
Jako argumenty "za" wprowadzeniem euro wymieniał m.in. niższą inflację oraz rzekome uproszczenie życia Polaków, ponieważ podróżując za granicę nie musieliby przeliczać złotówki na inną walutę.
Zapewnił, że o wprowadzeniu euro Polska 2050 będzie rozmawiać z rządem.
"Myślę, że mamy teraz znacznie poważniejsze wyzwania, myślę tu o bezpieczeństwie i tak widzę, że pod to bezpieczeństwo wygodnie jest podpiąć wszystko. Nawet wprowadzenie euro miałoby rzekomo poprawić bezpieczeństwo. Myślę, że to jest bardzo niepoważne stwierdzenie"
– powiedział Krzysztof Tuduj z Konfederacji.
Zaznaczył, iż "nie da się ukryć, że integracja europejska jest w dużym stopniu realizacją interesu narodowego niemieckiego". - Połapali się w tym Anglicy. Wielka Brytania wycofała się z Unii Europejskiej i ten przykład wprowadzania euro rzeczywiście wielu państw odbił się czkawką - stwierdził, dodając, że m.in. na Słowacji ceny "poszybował niebotycznie".
Podkreślił, że własna waluta stanowi o polityce finansowej państwa. - My nieprzychylnie patrzymy na przekazywanie większych, niż do tej pory, kompetencji naszych, państwowych, narodowych do Brukseli - powiedział.
"Trzeba jednak opierać się na faktach, bo tutaj kolega Skonieczka kilka razy powtórzył, że im "się wydaje". Tylko że oni są politykami i im nie może się wydawać. Oni odpowiadają za Polskę, odpowiadają za Polaków. Tu nie trzeba daleko szukać. Są ekonomiczne opracowania. Od wprowadzenia Euro w Unii Europejskiej gospodarka Stanów Zjednoczonych uciekła trzykrotnie"
– powiedział poseł Kukiz'15 Jarosław Sachajko.
Argumenty Skonieczki nazwał tanimi. Oznajmił, że Polacy i tak nie przeliczają, gdy jadą za granicę, ponieważ korzystają z kart kredytowych, "a jeżeli nawet trzeba pomnożyć coś przez cztery, to dosyć prosta matematyka". - Kolejnym bardzo chybionym argumentem, to były, który mówił o inflacji. Przecież widzieliśmy, że jak się rozpoczęła wojna i destabilizacja, to właśnie w tych gospodarkach - nazwijmy je peryferyjnych - Litwa, Łotwa, tutaj przy granicy z ruskimi,to ta inflacja wyskoczyła, ponad 20 proc. była - zaznaczył.
"Proszę naprawdę nie wprowadzać Polaków w błąd, bo wprowadzenie euro naprawdę wyhamuje nasz wzrost gospodarczy, który ciężką pracą Polaków, przedsiębiorców nadrabiamy"
– podkreślił.
W jego ocenie wprowadzenie euro jest planem nie tylko Polski 2050, ale całego rządu.