Piątek znany jest z szukania rosyjskich wpływów, do tego nieukrywający niechęci do PiS. Jego ustalenia często spotykały liczne wątpliwości dotyczące metod i warsztatu dziennikarskiego. On sam jednak nie bierze tego do siebie i od wielu lat jest "na tropie". Ostatnio "ujawnił" rzekome powiązania Karola Nawrockiego z Rosją. Udowadniał to tym, że... siostra prezesa IPN pracuje jako cukiernik w hotelu sieci, która nie zamknęła swej działalności w Rosji.
Piątek był także jednym z "niezależnych dziennikarzy", którzy przygotowali analizy i ekspertyzy na zlecenie ministerstwa sprawiedliwości. Za pracę przy dziele "Dezinformacja w mediach społecznościowych wokół kryzysu migracyjnego na granicy białoruskiej. Rosyjskie i białoruskie wpływy oraz działania dezinformacyjne" otrzymał od resortu Bodnara 8 tysięcy złotych.
Możliwe, że o Piątku znów zrobi się głośno. To za sprawą sobotniego wpisu, który zapowiadał już dzień przedtem.
"Zmroziło mnie"
- Byłem dziś w IPN. Znalazłem coś, co mnie zmroziło. A niejedno wcześniej widziałem. Ze względu na zasięgi ujawnię sprawę jutro po 7:00. Zdziwią się ci, którzy wciąż wierzą, że Karol Nawrocki to wróg Rosji - napisał tajemniczo w sobotę na platformie x.com Piątek.
Napięcie powstało natychmiast. Najwięksi fani dziennikarza w komentarzach pod jego postem deklarowali, że nastawią nawet budzik na 6:59, żeby nie przegapić szokującego newsa. Internauci pisali, że nie mogą się doczekać. Piątek trzymał ich jednak wciąż w niepewności.
W końcu nadeszła sobota...
Petarda Piątka?
"Pytanie do prezesa IPN Karola Nawrockiego. Dlaczego w komputerach IPN wciąż są pliki wytworzone przez rosyjską firmę Kaspersky, oskarżaną o hakowanie dla FSB? IPN to największy zbiór kompromatów w PL. Mnóstwo z nich zdigitalizowano"
– napisał rano.
Program rosyjskiej firmy oskarżanej o hakowanie dla FSB na komputerach IPN? Nawet niektórzy z przedstawicieli "Silnych Razem" nie mogli w to uwierzyć, czego dawali wyraz pisząc "grubo". Piątek nagrał monitor jednego z komputerów, na którym faktycznie znajdowały się pliki firmy Kaspersky.
Ta Informacja zaniepokoiła nawet wiceministra obrony narodowej Cezarego Tomczyka.
"To bardzo poważna sprawa. W zbiorach IPN jest mnóstwo informacji wrażliwych"
– napisał na platformie x.com. Na wszelki wypadek załączamy zrzut ekranu z wpisu wiceszefa MON, ponieważ może się z niego rozmyślić.

Pliki sprzed... 10 lat
Na newsa Piątka zareagował rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej Rafał Leśkiewicz. No i się okazało, że "petarda"... to jednak niewypał.
"To co pan pokazał to historyczne pliki sprzed 10 lat! Wyłącznie logi. Bez plików wykonywalnych. IPN nie używa Kaspersky’ego. Za to korzystamy z najnowszego oprogramowania dostępnego na rynku chroniącego nasze dane. Takie są fakty"
– napisał.
No i faktycznie, tak było. Data modyfikacji folderu sięgała 2016 roku, a logów nawet 2015... Jednak nie tylko Leśkiewicz skomentował wpis Piątka. Odniósł się do niego również specjalista w inżynierii oprogramowania Kamil Pawlik.
"Daty modyfikacji wskazują na rok 2016, a sama obecność folderów nie wyklucza odinstalowania programu"
– napisał.
Jak stwierdził, największym zarzutem pod adresem IPN może być to, że komputer miał zainstalowany Windows 7.
"To teraz prosimy zapytać Rafała Trzaskowskiego o ruski Cryogas i co tankują w warszawskich autobusach"
– dodał.
A jak informowaliśmy ostatnio na łamach naszego portalu. Dzięki decyzji wiceszefa MSWiA z Platformy Obywatelskiej Czesława Mroczka, miejskie autobusy w stolicy będą jeździć na ruskim gazie do października 2026 roku. Więcej w poniższym tekście: