Posłowie Zbigniew Girzyński, Małgorzata Janowska oraz Arkadiusz Czartoryski zapowiedzieli opuszczenie klubu Prawa i Sprawiedliwości. Zamierzają powołać koło "Wybór Polska". O motywach odejścia z klubu mówili na konferencji prasowej w Sejmie. Ruch polityków skomentował też szef rządu Mateusz Morawiecki.
Dziś trójka posłów Zjednoczonej Prawicy zapowiadziała zamiar opuszczenia klubu PiS. To Zbigniew Girzyński, Małgorzata Janowska oraz Arkadiusz Czartoryski. Zamierzają powołać koło "Wybór Polska".
- Obecna polityka dotycząca górnictwa, energetyki konwencjonalnej poszła w kierunku, z którym się nie zgadzam. Nie chcę w tym uczestniczyć. Dalej chcę walczyć o energetykę. Pochodzę z Bełchatowa, serca energetyki. Długo się nad tą decyzją zastanawiałam, ale niestety nie mogę w czymś takim uczestniczyć - mówiła w Sejmie Janowska.
Z kolei poseł Arkadiusz Czartoryski gorzko przyznał, że w barwach PiS pięć razy wygrał wybory i „jakoś się nigdy nie zdarzyło, żebym miał billboardy”.
- Motywacja związana z moim miastem rodzinnym Ostrołęką, skłoniła mnie do tej decyzji. Nie można wydać setek milionów, a może miliardów złotych, a następnie na oczach mieszkańców wyburzać inwestycję. Mówię tu o budowie elektrowni Ostrołęka. Nie rozumiem tej decyzji. Nie można w czasach, w których tak wielu ludzi czeka na pomoc, marnotrawić pieniędzy. Elektrownia w Ostrołęce była najbardziej ekologiczną elektrownią węglową w Polsce. Jeżeli skierujemy nasze oczy na ekologię, elektrownia ta uzyskała wszystkie zgody ekologiczne w Unii Europejskiej
- przekonywał.
Pytany o zapowiedź utworzenia nowego koła w Sejmie pytany był dziś w Brukseli premier Mateusz Morawiecki.
- Mam nadzieję na przekonanie wszystkich tych, którzy na skutek wszelkiego rodzaju animozji, problemów, znaleźli się w osobnym kole. Liczę na dalszą współpracę. Rozmawiałem ostatnio z dwójką z tej trójki z nowego koła. Jestem przekonany, że cała ta trójka wspiera idee Polskiego Ładu, wspierają idee Zjednoczonej Prawicy. Po prostu na skutek różnego rodzaju konfliktów, także konfliktów personalnych, zdarzają się takie sytuacje. Nie sądzę, by powodowało to poważniejsze problemy
- skomentował szef polskiego rządu.