Krzysztof Sobolewski został zapytany o to, czy trwają rozmowy na temat tego, w jaki sposób Zjednoczona Prawica będzie startować w wyborach parlamentarnych. - Pytam o to również dlatego, że pan prezes Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" odniósł się do tego tematu i mówił chociażby, że rozmowy z Pawłem Kukizem i jego środowiskiem trwają, że są po słowie i taka lista powiększona o środowisko Kukiza jest rozumiem realna. Czy tak to wygląda? Czy sprawa Solidarnej Polski jest w tym momencie przesądzona, czy jeszcze nie? - dopytała redaktor Katarzyna Gójska.
Rozmowy trwają
Poseł Prawa i Sprawiedliwości potwierdził, że te rozmowy trwają. - Jesteśmy w takim punkcie, że podtrzymujemy wszystkie te zobowiązania, które były zawarte we wcześniejszych porozumieniach dotyczących zarówno Solidarnej Polski, jak i OdNowy oraz Republikanów. A "nowym elementem" jest ugrupowania pana przewodniczącego Kukiza i tutaj rozmowy wstępne są dotyczące samego udziału przedstawicieli Kukiz'15 na naszych listach - wyjaśnił.
- Co do szczegółów, to przypominam, że termin konstytucyjny wyborów to przyszły rok, więc mamy jeszcze dużo czasu. To jest żmudny tok negocjacji, ustaleń, ale sądzę, że każdy z przedstawicieli tych ugrupowań z tyłu głowy ma to, że tylko Zjednoczona Prawica ma szansę na powtórzenie wyniku z 2015 i 2019 roku. Start oddzielnie te szanse znacząco obniża
- podkreślił.
Wspólna lista opozycji
Krzysztof Sobolewski odniósł się także do kwestii wspólnej list totalnej opozycji, na którą nalega przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. - Przypominam sobie 2019 rok i równie szumne zapowiedzi zjednoczonej opozycji i startu do Parlamentu Europejskiego. Można powiedzieć, że wtedy Zjednoczona Prawica grała na wyjeździe, bo wybory do Parlamentu Europejskiego nie są dla Prawa i Sprawiedliwości łatwe i można powiedzieć, że wtedy jedną listą został nam oddany walkower - przypomniał.
- Z jednej strony chciałbym powtórzenia takiego scenariusza i kibicuję jednej liście. Natomiast mógłbym tutaj wprowadzić taki element, że w tej chwili Donald Tusk jest chyba takim obciążeniem dla zjednoczonej opozycji, jeżeli taka miałaby nastąpić. Chyba, że tworzyłby ją ktoś inny, wtedy można byłoby powiedzieć, że jest to większe niebezpieczeństwo
- dodał.