Poparcie Funduszu Odbudowy przez Lewicę jest dla nich skrajnie korzystne, ponieważ nawet jeżeli stracą część tego elektoratu światopoglądowego, to mogą odzyskać część elektoratu socjalnego, który jest dużo większy - ocenił w rozmowie z portalem Niezalezna.pl profesor Kazimierz Kik, politolog Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Jak wyborcy Lewicy patrzą na to, że ich ugrupowanie poparło Fundusz Odbudowy wspólnie z Prawem i Sprawiedliwością?
To zależy, kogo w Polsce rozumiemy za wyborców lewicy. Mamy w Polsce dwie lewice - światopoglądową i socjalną. Lewica światopoglądowa to jest ta, która jeszcze za czasów rządu Millera zostawiła wyborców socjalnych, podążając stronę liberalizmu. Lewica socjalna znajduje się natomiast w kręgu zainteresowania Prawa i Sprawiedliwości, który bardzo trafnie odczytał, że SLD idąc w stronę liberalizmu, nie reprezentuje już żadnych interesów świata pracy, robotników i tak dalej. Jeżeli chodzi o sprawę Funduszu Odbudowy, to wyborcy lewicy socjalnej akceptują to, ponieważ to najbardziej oni odczują korzyści z programu pomocy unijnej.
A co ze światopoglądową lewicą?
Jeżeli mówimy o lewicy światopoglądowej, to tak naprawdę jest lewe skrzydło liberalizmu. Ta lewica jest w tej chwili pogubiona. Ci wyborcy to przede wszystkim młodzież, nostalgiczni postkomuniści i wśród nich są mieszane uczucia.
Czy Lewica zyska na poparciu Funduszu Odbudowy?
Elektorat lewicy to przede wszystkim elektorat własnego interesu i pójdzie tam, gdzie będą one najlepiej realizowane. W tej chwili ten elektorat jest głównie na obrzeżach Prawa i Sprawiedliwości. Dla nich to zagłosowanie za funduszem to taki powrót Lewicy na swoje dawne ideowe obszary.
Czy gdyby okazało się tak, że Lewica, głosując za Funduszem Odbudowy, straci ten elektorat światopoglądowy, to czy opłacało im się go popierać?
To jest skrajnie korzystne, ponieważ nawet jeżeli straci część tego elektoratu, to może odzyskać część elektoratu socjalnego, który jest dużo większy. Oczywiście pod warunkiem, że dowództwo Lewicy, w tym wypadku SLD będzie konsekwentne i nie da się zakrzyczeć, zastraszyć.
Czy ten ideologiczny elektorat ze Strajków Kobiet i Marszów Równości może czuć się oszukany przez Lewicę?
To nie jest żadna lewica. To byli tylko chwilowi sprzymierzeńcy. Oni utożsamiają lewicę z lewicą światopoglądową i w jakimś sensie patrząc na Biedronia, miało to swoje uzasadnienie, ale teraz nawet Biedroń staje się politykiem pragmatycznym. Esencją lewicy światopoglądowej w Nowej Lewicy jest właśnie Wiosna i nawet ona była zwolennikiem decyzji władz Nowej Lewicy w sprawie Funduszu Odbudowy. Tak się składa, że to przywódcy powinni wskazywać drogę, a nie wyborcy. Sytuacja na Lewicy wraca do normy. To przywódcy mają koncepcje, pokazują kierunek, a nie masy, czyli wyborcy.