"Panie pośle Kaleta, inteligentny to pan specjalnie nie jest" - w ten sposób Ryszard Petru zwracał się w Sejmie do Piotra Kalety. Później sugerował, że jest tchórzliwym posłem. I wtedy padło wyzwanie - "no, to chodź, wyjdziemy!", po czym... okazało się, kto naprawdę jest tchórzliwy.
W czwartek Sejm zajmował się projektem ustawy dopuszczającej handel w dwie niedziele w miesiącu - to projekt Polski 2050, mocno promowany przez Ryszarda Petru. I właśnie ten, słynący z lapsusów językowych polityk, postanowił w swoim przemówieniu uderzyć w Piotra Kaletę (PiS).
- Panie pośle Kaleta, inteligentny to pan specjalnie nie jest, ale jak pan ma komentować, niech sobie pan wyjdzie i sobie pokomentuje, niech pan powysyła SMS-y. W gębie pan mocny jest, ale jak się w cztery oczy spotykamy, to pana zatyka, pan nic nie potrafi powiedzieć - grzmiał poseł Trzeciej Drogi.
"Z takich tchórzliwych posłów Polski nie będzie" - dodał Petru, po czym nastąpiła reakcja Piotra Kalety.
No to chodź, wyjdziemy!
Co zrobił Petru? Najpierw zwrócił się do "pana marszałka", choć obrady prowadziła już Monika Wielichowska, a kiedy się poprawił to, kolokwialnie mówiąc, "schował się za spódnicą" pani marszałek.
- Mam prośbę żeby zwrócić uwagę na zachowanie tego posła na przyszłość, bo to taki pseudo-chojrak jest - powiedział Petru.