W rozmowie z red. Adrianem Stankowskim na antenie Telewizji Republika, poseł Joanna Lichocka nie szczędziła mocnych słów pod adresem stacji TVN i działań polityków Platformy Obywatelskiej w sprawie nowelizacji ustawy medialnej. „To jedno z tych mediów, które jest takim narzędziem w tym froncie walki - na czele, którego teraz stoi Donald Tusk- i to zblatowanie interesów partyjnych z korporacyjnymi jest tak demonstracyjne, że aż zdumiewa”.
Joanna Lichocka, która zasiada w Radzie Mediów Narodowych przekonywała, że w pewnym sensie zachowanie polityków PO w sprawie stacji TVN może tłumaczyć fakt pewnej zależności. Zdaniem posłanki Prawa i Sprawiedliwości, gdyby nie TVN, Platforma Obywatelska, jeśli chodzi o poparcie już dawno „byłaby na dnie”.
Spotykamy się oczywiście w tej chwili z ogromnym hejtem, atakiem ze strony tej korporacji medialnej i ze strony opozycji, która dzięki tej stacji, z której ten atak na tę zmianę idzie w ogóle istnieje moim zdaniem, bo Platforma Obywatelska i totalna opozycja już dawno byłaby na jakimś dnie, jeśli chodzi o poparcie gdyby nie stacja TVN. Ta pierwsza stacja propagandowa Platformy Obywatelskiej, to jedno z tych mediów, które jest takim narzędziem w tym froncie walki - na czele, którego teraz stoi Donald Tusk - i to zblatowanie interesów partyjnych z korporacyjnymi no jest takie, tak demonstracyjne, że aż no zdumiewa, że tak otwarcie politycy opozycji angażują się wbrew interesom polskiego państwa po stronie jednej z korporacji medialnych.
- mówiła Lichocka w programie „Wolne Głosy” na antenie TV Republika.
Odnosząc się do politycznych sporów wokół nowelizacji ustawy medialnej poseł Lichocka przypomniała, że od 2004 roku mamy prawo, które ogranicza możliwość ingerencji w polski rynek medialny biznesu spoza Unii Europejskiej. Wskazała jednak, że jak widać na przykładzie TVN, „ten przepis łatwo obejść”.
To jest nawet niewprowadzenie żadnych nowych zmian do polskiego prawa, ponieważ od 2004 roku jest polskie prawo, które mówi, że własność w mediach, w mediach koncesjonowanych w radiu czy telewizji może być tylko w 49% pozaeuropejska. Czyli od 2004 roku mamy prawo, które ogranicza możliwość ingerencji w polski rynek medialny biznesu spoza Polski, spoza Unii Europejskiej. Tymczasem mamy do czynienia, przekonujemy się o tym codziennie włączając jedną ze stacji komercyjnych, że ten przepis można bardzo łatwo ominąć. Wystarczy założyć firmę szyld na przykład na lotnisku w Amsterdamie, chyba nawet nie zatrudniać żadnego pracownika i udawać, że jest się firmą holenderską, działającą właśnie na terenie Unii Europejskiej i że się spełnia ten wymóg. Na tę lukę w prawie zwrócił uwagę, na jednym ze spotkań, posiedzeń komisji kultury przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i powiedział, że to jest taka furtka, która może rzeczywiście być wykorzystana przez naszych nieprzyjaciół.
- mówiła Joanna Lichocka.
Jednocześnie posłanka Prawa i Sprawiedliwości podkreśliła, że w przypadku zmian wokół ustawy medialnej nie mamy do czynienia z nowym prawem, tylko próbą „uszczelnienia” już istniejących regulacji.,
Po coś jest to ograniczenie. Zresztą ono jest dość liberalne jak na Unię Europejską, ponieważ tak jak pan na początku zwrócił uwagę w innych państwach te procenty są niższe 20-30%. W Danii jest chyba 10% możliwości własności pozaeuropejskiej. Są wyjątki, takie, że na podstawie dwustronnej umowy międzynarodowej jakieś państwa zgadzają się na to, żeby jakaś korporacja, jakiś biznes z danego państwa spoza Unii Europejskiej działał na jej rynku medialnym, ale są to absolutne wyjątki. Prawo europejskie chroni rynek mediów. Rynek mediów jest takim rynkiem wrażliwym, jeśli chodzi również o bezpieczeństwo, o rację stanu i to każdy rozumie. I w tej chwili nie mamy do czynienia z żadną nową przesłanką, nowym prawem tylko chcemy uszczelnić to prawo, które istnieje, no, żeby nie można było założyć na lotnisku w Amsterdamie firmy i udawać, że jest się firmą, nadawcą europejskim.
- tłumaczyła Joanna Lichocka.
Pytana o kulisy rozmów z ambasador Mosbacher, Joanna Lichocka przyznała, że jej zdaniem była ambasador USA „rozumiała przesłanki”, którymi się kieruje rząd Prawa i Sprawiedliwości chcąc uregulować sytuację na rynku medialnym. Lichocka ujawniła też, że potrzebę zmian doskonale rozumieją także posłowie opozycji, jednak nikt nie przyzna się do tego głośno...
To jest taka sytuacja, kiedy trochę jest to takie prawo wilcze wspierania własnego biznesu wszędzie gdzie się da i należy to przyjmować z pewnym zrozumiem, pewnie nasi ministrowie, nasi politycy, nasi ambasadorzy angażowali się we wspieranie interesów polskich firm gdzieś na świecie. Natomiast ja miałam okazję rozmawiać z panią Mosbacher, z byłą ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce i mimo że bardzo różne akcentowałyśmy stanowiska, to jednak rozumiała moim zdaniem pani ambasador dokładnie przesłanki, którymi się kieruje rząd Prawa i Sprawiedliwości chcąc uregulować sytuację, również sytuację TVN-u na rynku medialnym. Także tutaj z jednej strony jest twarda gra interesu, a z drugiej strony nawet gdyby posłuchać również polityków opozycji to oni mówią w kuluarach, że to jest oczywista oczywistość, że to prawo trzeba uszczelnić, ale głośno tego nie powiedzą.
- mówiła Joanna Lichocka w rozmowie z red. Adrianem Stankowskim.