- Takie są prawa demokracji. Zgodnie z nimi nawet osoba, która rzeczywiście zachowuje się w sposób nieparlamentarny i która stała na czele bardzo agresywnych protestów tak zwanego Strajku Kobiet, ma możliwość występowania w Sejmie. To pokazuje, że polska demokracja ma się dobrze - podkreśla w rozmowie z naszym portalem poseł PiS Marek Ast – przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
Przedwczoraj odbyła się prezentacja projektu ustawy dopuszczającej aborcję. Wczoraj został on odrzucony przez Sejm. Ale czy to znaczy, że ów projekt - mówiąc potocznie – idzie tak zupełnie do „kosza”?
Rzeczywiście, na wczorajszym posiedzeniu głosowaliśmy wniosek o odrzucenie tego projektu w pierwszym czytaniu. I - zgodnie z oczekiwaniami - odrzuciliśmy propozycję ustawy absolutnie łamiącej kompromis związany z dopuszczalnością aborcji. Bo przecież w Polsce, w określonych ustawą przypadkach, aborcja jest dopuszczalna. Głównie w przypadku gwałtu. Ale też w przypadku zagrożenia życia i zdrowia kobiety. To są dwa możliwe powody dla dokonania aborcji.
Tymczasem propozycja zgłoszona w przedłożonym projekcie absolutnie godzi w życie.
Dopuszcza możliwość swobodnego zabijania nienarodzonych dzieci. Na to nie mogliśmy zgodzić się i Sejm projekt odrzucił. I na tym prace sejmowe zakończyły się: projekt trafił do przysłowiowego „kosza”
A kto był za dalszą pracą nad projektem?
Lewica i duża część Koalicji Obywatelskiej.
A jak pan odbiera fakt, że projekt ustawy prezentowała pani Marta Lempart, znana z wulgarności aborcjonistka?
Trzeba powiedzieć, że takie są prawa demokracji. Zgodnie z nimi nawet osoba, która rzeczywiście zachowuje się w sposób nieparlamentarny i która stała na czele bardzo agresywnych protestów tak zwanego Strajku Kobiet, ma możliwość występowania w Sejmie. To pokazuje, że polska demokracja ma się dobrze.
Widzimy przecież, że nawet osoby, które tak naprawdę - z uwagi na swoje zachowanie - nie powinny być obecne na sali obrad Sejmu, z uwagi na konstytucyjne gwarancje mogą jednak prezentować swoje projekty, wypowiadać się i głosić własne poglądy.
Dodam tylko, iż oczywiście, z tym co prezentuje pani Lempart, osobiście się nie zgadzam. I uważam, że żądanie zawarte w projekcie omawianej przez nas ustawy jest absolutnie niedopuszczalne.