Już teraz, po zwycięstwie Geerta Wildersa w Holandii, mówi się o wzbierającej prawicowej fali. Tymczasem w 2024 r. czekają nas wybory w USA, w których pomimo licznych batalii prawnych na prowadzenie wysuwa się Donald Trump. W 2025 r. z kolei wybory do Bundestagu – sondażowo drugą siłą jest AfD (pierwszą – nieco zradykalizowana CDU). Poparcie dla rządu Olafa Scholza należy zaś do najniższych w historii kraju. We Francji wybory prezydenckie dopiero w 2027 r., dziś wygrałaby je jednak Marine Le Pen.
– pisze Michał Kuź.
"Nawet tam, gdzie prawica nie zwycięża, przesuwa centrum w swoją stronę, chociażby w kwestii migracji. PiS także może skorzystać ze wspomnianej wznoszącej fali w wiosennych wyborach samorządowych i letnich eurowyborach" - dodaje.