Wyniki niedzielnych wyborów do Parlamentu Europejskiego, do których poszło prawie 46 proc. uprawnionych do głosowania Polaków, znalazły się wczoraj w Dzienniku Ustaw, co oznacza jedno - stały się faktem. Zdecydowanie zwyciężyło w nich Prawo i Sprawiedliwość, uzyskując prawie 45,4 proc. głosów. Jak wyniki komentuje niemiecki "Die Zeit"? Dla Ulricha Kroekela to "atak na demokrację".
W Dzienniku Ustaw znalazło sie wczoraj obwieszczenie Państwowej Komisji Wyborczej o wynikach przeprowadzonych w niedzielę w Polsce wyborów do Parlamentu Europejskiego. Zwyciężyło w nich Prawo i Sprawiedliwość, uzyskując wysokie poparcie na poziomie blisko 45,4 proc. Na drugim miejscu znalazła się Koalicja Obywatelska z wynikiem niemal 38,5 proc. Próg wyborczy przekroczyło jeszcze tylko jedno ugrupowanie - Wiosna Roberta Biedronia, za którą głos oddało 6,06 proc. wyborców.
W niedzielnych wyborach odnotowano rekordową frekwencję wśród dotychczasowych wyborów do PE w Polsce. Do urn kilka dni temu poszło prawie 46 proc. uprawnionych do głosowania Polaków. Prawo i Sprawiedliwość uzyskało w tych wyborach rekordowe liczbowo poparcie w historii wyborów do PE w Polsce - na kandydatów z list PiS głos oddało blisko 6,2 mln Polaków. Nie brakowało również słów uznania dla sprawnego i szybkiego zliczenia głosów - oficjalne wyniki podano wczesnym popołudniem w poniedziałek.
Co na temat wyników wyborów w Polsce mają do powiedzenia niemieckie media? Otóż na łamach "Die Zeit" zamieścił analizę Ulricha Kroekela o tytule "Atak na demokrację".
"Jarosław Kaczyński chce pełnej władzy w Polsce, i to na długo" - wieszczy Kroekel i dodaje, że "zamiast cieszyć się z sukcesu swojej prawicowo-narodowej partii, która zdobyła o osiem punktów procentowych więcej niż w ostatnich wyborach parlamentarnych, Kaczyński wołał: To za mało, za mało, za mało”.
Co zdaniem Kroeckla jest "w Europie uważane za atak na demokrację"? Między innymi to, że PiS w ostatnich wyborach parlamentarnych uzyskał samodzielną większość i "ma swojego premiera" oraz "swojego prezydenta".
Według niemieckiego dziennikarza, nie brakuje analogii między Warszawą a Budapesztem.
"(...) sytuacja w Polsce do złudzenia przypomina sytuację na Węgrzech po zwycięstwie Orbana w 2010 roku. PiS ma duże szanse na zwycięstwo w najbliższych wyborach parlamentarnych i prezydenckich. Jeżeli do tego dojdzie, Warszawa stanie się nie tylko drugim Budapesztem, co przepowiadał Kaczyński, lecz może ostatecznie stać się inną republiką - krajem Kaczyńskiego”
- czytamy we fragmencie cytowanym na stronach dw.com.
W jaki sposób Kroeckel ocenił dotychczasowe rządy Prawa i Sprawiedliwości? Jego zdaniem była to przebudowa państwa i społeczeństwa "w kierunku całkowicie nowej, katolicko-narodowo-polskiej i nieliberalnej republiki".