10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

"Raport Witolda" dociera do polityków na całym świecie. Poznają historię polskiego bohatera

Komendant „Daru Młodzieży” Rafał Szymański przekazał "Raport Witolda" ambasadorom 23 krajów. Publikację w języku angielskim otrzymał prezydent Andrzej Duda, którego poproszono o przekazanie książki prezydentowi Stanów Zjednoczonych Donaldowi Trumpowi. W najbliższym czasie "Raport Witolda" otrzyma również królowa angielska. Niedawno publikację przekazano europosłom z różnych państw. Bo historia polskiego bohatera powinna być znana na całym świecie! O Rotmistrzu portal niezalezna.pl rozmawiał w Brukseli z historykiem, dr Krzysztofem Trackim, autorem m.in. "Młodość Witolda Pileckiego".

Rotmistrz Witold Pilecki
Rotmistrz Witold Pilecki
By nieznany - derivative work of File:Proces_Pileckiego_1948-2jpg.jpgsource of original photo "Głos Ludu" March 1948, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=56248516

"Kiedy Pilecki wysyłał 21 informacji o tym, co się dzieje w Auschwitz, wtedy nikt nie chciał go słuchać. Wszystkim wydawało się, że to nieprawda, do czego zdolni byli Niemcy, kiedy miażdżyli trzonkiem od łopaty kolejne gardło polskiego oficera” 

- mówiła podczas poświęconego Rotmistrzowi spotkania w Parlamencie Europejskim Małgorzata Kupiszewska, która koordynowała projekt książki „Raport Witolda”.

fot. niezalezna.pl

O Witoldzie Pileckim i jego misji opowiadał w Brukseli dr Krzysztof Tracki, z którym rozmawiał portal Niezalezna.pl

Witold Pilecki, żołnierz Polskiego Państwa Podziemnego, ucieka z KL Auschwitz w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 roku. Co się wtedy działo na świecie?

Wydaje się to tylko symbolicznym zbiegiem okoliczności – niemal tej samej doby, w nocy z 25 na 26 kwietnia 1943 r. Stalin zerwał stosunki dyplomatyczne z Rządem Rzeczypospolitej Polskiej w Londynie. Symbolicznie rysuje się sowiecki argument, mający uzasadnić ten krok – rzekoma współpraca Polski z Niemcami! I tak oto w ciągu jednej doby, z jednej strony mamy do czynienia z brawurową ucieczką z otchłani piekła jednego z najodważniejszych żołnierzy II Wojny Światowej, „ochotnika do Auschwitz”, który całość swej misji poświęcił tworzeniu konspiracji obozowej i ratowaniu uwięzionych współbraci, z drugiej strony – z modelowym oszczerstwem, które w imię niszczenia polskiej suwerenności będzie służyć wielkim mocarstwom za narzędzie w polityce względem Polski w kolejnych dziesięcioleciach.   

Mówił Pan na spotkaniu w Parlamencie Europejskim o systemie wartości, według jakich żył Witold Pilecki i ci wszyscy, którzy, urodzeni na początku XX wieku, stanęli u progu swej dorosłości przed perspektywą walki o wolną Polskę.

Zwróciłem uwagę na fakt, że w 1941 roku Departament Sprawiedliwości Delegatury Rządu na Kraj, na zlecenie Rządu Londyńskiego, opracował Kodeks Moralności Obywatelskiej, który miał wytyczać zasady postępowania Polaków względem okupacyjnego najeźdźcy. Myślą przewodnią całości Kodeksu było uchronienie narodu przed spodleniem. W tym samym czasie Witold Pilecki był w Oświęcimiu już od roku. Z pewnością nie miał żadnej wiedzy na temat powstającego Kodeksu. Rzecz w tym, że w jego przypadku była to sprawa zbędna. System wartości, zawarty Kodeksie, miał wyryty w swojej duszy praktycznie od początku życia. Niemałą część odziedziczył po przodkach, silnie osadzonych w tradycjach patriotycznych i insurekcyjnych. Resztę swych cech kształtował świadomie, hartując w równym stopniu swą tężyznę fizyczną i moralną, które w pełni objawiły się w ciągu 947 dni w Auschwitz. Inaczej mówiąc, system wartości Witolda Pileckiego był sumą - rezultatem doświadczeń osobistych, rodowych i narodowych, które fenomenalnie zrosły się w jedną całość, przynosząc owoce w postaci bezbrzeżnej odwagi i wytrzymałości.

fot. niezalezna.pl/ na zdjęciu: dr Krzysztof Tracki i Małgorzata Kupiszewska

Proszę wymienić kilka wartości, którym Witold Pilecki był wierny całe życie.

Z całą pewnością, taką najwyraźniejszą wartością jest bezwzględne poświęcenie dla dobra wspólnego, rozumianego jednoznacznie - jako dobro Polski. To wartość, której poświęcił wszystkie swoje formy aktywności wykraczającej poza dom rodzinny, bo widzimy go w skautingu wileńskim, widzimy go w harcerstwie polskim w Orle, widzimy go jako ochotnika w Samoobronie Wileńskiej, która podejmuje walkę o odbicie miasta trzymanego jeszcze przez Niemców u schyłku 1918 roku, widzimy go jako ochotnika w szeregach partyzantki "Łupaszki", pacyfikującego zbolszewizowane wsie na Białorusi, widzimy go jako ochotnika w 211. Pułku Ułanów Nadniemeńskich Armii Ochotniczej Hallera - wszędzie jako ochotnika! Dlatego konsekwentnie podkreślam, że system wartości, który ukazuje Pilecki w „Raporcie”, jest w istocie wynikiem pracy trwającej przez całe życie. „Ochotnik do Auschwitz” był ochotnikiem wielokrotnie, zawsze w chwilach ekstremalnych dla narodowej wspólnoty. 

W jakim miejscu lokuje to Rotmistrza na tle całej polskiej tradycji niepodległościowej?

Istnieje pewna suma tych cech, która w moim najgłębszym przekonaniu lokuje Rotmistrza w szeregu najwybitniejszych Polaków na przestrzeni całych tysiącletnich dziejów. Suma ta znajduje swoje miejsce w średniowiecznym, chrześcijańskim terminie magnanimitas, poprawnie tłumaczonym jako wielkość ducha. To zbiór cech, które zwyciężając w narodowej wspólnocie zawsze stawały się źródłem jej wielkości. Taki zbiór cech posiadali Polacy ze szkoły Kazimierza Wielkiego, twórcy unii polsko-litewskiej, zwycięzcy spod Grunwaldu i Orszy, pogromcy Szwedów spod Kircholmu i Trzciany, Turków spod Chocimia i Wiednia, lecz także pokolenia politycznie przegrane - Polaków doby zaborowej, które śniły swój sen o wolnej i wielkiej Polsce pomimo braku widocznych szans na zwycięstwo. Do tego pokolenia należał Witold Pilecki – do pokolenia magnanimitas.

Obok wielkiego bohaterstwa Rotmistrza Pileckiego wspominał Pan również o zdrajcach – Polakach, którzy w sposób zamierzony szkodzili w tym czasie rodakom.

Witold Pilecki swoje ścieżki życia przecinał ze zdrajcami wielokrotnie z racji wykonywanych przez siebie zadań. Takich przykładów jest bez liku w okresie okupacji i powojnia. Do nich należy między innymi Ludwik Kalkstein, adiutant generała Stefana Grota-Roweckiego, z którym Pilecki musiał się zetknąć jeszcze przed pójściem do Auschwitz. Dwa miesiące po ucieczce Rotmistrza z obozu, 30 czerwca 1943 roku Kalkstein wydał dowódcę Armii Krajowej Niemcom. Są to fakty znane. W mojej ocenie uderza jednak fakt z życia zdrajcy symboliczny: na przestrzeni długiego jeszcze życia - a umarł w latach dziewięćdziesiątych - ukrywał się pod 24 nazwiskami. Ostatnim, jakie przyjął już na Zachodzie był Edward Ciesielski – jeden z dwóch współtowarzyszy Pileckiego podczas jego ucieczki z Auschwitz…

Czy to był jedyny przypadek zdrady, której ofiarą padł Pilecki?

Bynajmniej. Wielu jest również zdrajców – oprawców, Polaków, którzy wybrali służbę komunizmowi, przyczyniając się do unicestwienia resztek oporu wolnej Polski. Do nich należy m.in. śledczy Stanisław Łyszkowski, chłop spod Żyrardowa, członek struktur Armii Ludowej, który w wieku 25 lat osobiście przesłuchiwał Witolda Pileckiego. Okrutne tortury, jakie zadawał Rotmistrzowi, stały się źródłem uznania ze strony nadzorującego śledztwo płk Józefa Goldberga-Rózańskiego. Łyszkowski szybko piął się po szczeblach kariery, choć maturę zdał dopiero w 1961 roku. Umarł w 1978 roku w stopniu generała brygady.
Innym przykładem zdrady narodowej jest ponura sylwetka prokuratora Czesława Łapińskiego, w okresie okupacji agenta Gestapo, pracującego jako krupier w Kasynie Gry przy Alei Szucha. Cechowała go niezmierna żądza zysku, która w złączeniu z mroczną przeszłością pozwoliła zwerbować go komunistycznej bezpiece u progu głośnego procesu Witolda. Zgodnie z oczekiwaniami zwierzchników, 15 marca 1948 roku Łapiński jako prokurator wojskowy zażądał kary śmierci dla Rotmistrza. Do końca życia nie wykazał skruchy. Umarł w warszawskim szpitalu onkologicznym, nieopodal ulicy Pileckiego…   

Czy z doświadczeń Witolda Pileckiego współcześnie powinniśmy wyciągać jakieś wnioski?

Jak najbardziej. Sądzę, że w pierwszym rzędzie winniśmy wyzbyć się wszelkich złudzeń, że zdrada i zaprzaństwo to zjawiska marginalne, szczególnie w chwilach wielkiej próby. Witold Pilecki na przestrzeni swego życia wielokrotnie doświadczał małości, próżności, żądzy zysku i zdrady, które objawiały się nierzadko w jego otoczeniu. Postępowanie jego jednak uczy także wiary w sens służby dla dobra wspólnego, nawet za cenę największych cierpień i osamotnienia fizycznego. Całość doświadczeń życiowych Witolda, najpełniej objawionych w „Raporcie”, wskazuje niezbicie, że silna wola, hart ciała i ducha, połączone z najgłębszą religijnością, pozwalały wytrwać niezłomnemu Rotmistrzowi w chwilach najbardziej beznadziejnych. Na myśl przychodzi sentencja Ericha Fromma, z dzieła „Ucieczka od wolności”: „Samotność fizyczna jest nie do zniesienia tylko wtedy, kiedy wynika z niej samotność moralna”. Głęboka wiara w Boga i w Polskę nigdy nie pozostawiły Witolda samotnym…   

 



Źródło: niezalezna.pl,

#Witold Pilecki #rotmistrz Pilecki #Parlament Europejski

redakcja