Komentując dla naszego portalu odpowiedź Antonio Tajaniego na list w sprawie skandalicznych słów Guya Verhofstadta o Marszu Niepodległości, prof. Zdzisław Krasnodębski, eurodeputowany z ramienia PiS powiedział, że "sposób, w jaki traktuje się słowa przewodniczącego Verhofstadta i przewodniczącego Czarneckiego jest kolejnym przykładem tego, jakie podwójne standardy są stosowane". – Przewodniczący Verhofstadt może powiedzieć wszystko, może obrazić tysiące ludzi, może obrazić nas kraj, poszargać naszą godność i jest to uznawane jako jego opinia, do której ma prawo – dodał prof. Krasnodębski.
Szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani odpowiedział na list europosłów Zdzisława Krasnodębskiego i Marka Jurka ws. słów lidera liberałów Guya Verhofstadta o Marszu Niepodległości. Zdaniem Tajaniego, szef PE musi szanować wolność wypowiedzi posłów, jeśli nie naruszają regulaminu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Bo im wolno więcej? Verhofstadt bez konsekwencji za skandaliczne słowa
Zapytany przez nas, czy taka odpowiedź ze strony Antonio Tajaniego była dla niego zaskoczeniem, prof. Zdzisław Krasnodębski powiedział, że „zaskoczeniem było to, że w ogóle odpowiedź w końcu nadeszła”.
Na nasz poprzedni list bowiem Antonio Tajani nie odpowiedział
– zaznaczył eurodeputowany.
Odnosząc się już do samej treści listu, prof. Krasnodębski mówił:
Pan przewodniczący Tajani uważa, że Guy Verhofstadt może wyrażać swoje obrażające nas, oparte na nieprawdziwych faktach opinie, także w debacie parlamentarnej, a przewodniczący Czarnecki nie może wyrażać swoich opinii nawet poza PE. Jego wypowiedź w ogóle nie powinna podlegać sankcjom parlamentarnym, przecież w ogóle nie wypowiadał się w roli wiceprzewodniczącego PE i eurodeputowanego, tylko polskiego polityka w polskiej debacie publicznej.
W tej sprawie widzimy zapędy cenzorskie polityków UE, próby wpływania i określania nie tylko tego, co jest dozwolone lub nie już nie tylko w PE, ale też tego co jest dozwolone lub nie w Polsce. Wydaje mi się, że Polacy sami potrafią określić swoje kryteria. Interwencja z zewnątrz nie jest nam potrzebna. Tym bardziej, że czterech przewodniczących frakcji w Europarlamencie [którzy podpisali list w sprawie odwołania Ryszarda Czarneckiego z funkcji wiceprzewodniczącego PE – red.], ani sam przewodniczący Tajani nie znają ani języka polskiego, ani Polski, ani nie rozumieją dostatecznie historii Polski
– stwierdził eurodeputowany.
Prof. Krasnodębski podkreślił, że "Guy Verhofstadt dawał wielokrotnie wyraz swojej ignorancji i arogancji".
Sposób, w jaki traktuje się słowa przewodniczącego Verhofstadta i przewodniczącego Czarneckiego jest kolejnym przykładem tego, jakie podwójne standardy są stosowane. Przewodniczący Verhofstadt może powiedzieć wszystko, może obrazić tysiące ludzi, może obrazić nas kraj, poszargać naszą godność i jest to uznawane jako jego opinia, do której ma prawo. Natomiast prawa przewodniczącego Czarneckiego są, jak się zdaje, według przekonania czołowych polityków UE o wiele bardziej ograniczone
– zaznaczył w rozmowie z portalem Niezalezna.pl prof. Zdzisław Krasnodębski.
W sprawie toczącego się sporu o odwołanie z fotela wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego Ryszarda Czarneckiego, prof. Krasnodębski wskazuje na stosowanie podwójnych kryteriów, co jego zdaniem jest „niezwykle niepokojącym objawem”.
Wypowiedź Ryszarda Czarneckiego niezależnie od tego, jak była ostra i jakbyśmy jej nie oceniali, nie była sformułowana przez niego PE lub w ramach działalności w europarlamencie. Czarnecki nie występował roli wiceprzewodniczącego PE, nie reprezentował w Polsce PE. Miał prawo wypowiedzieć się tak, jak się wypowiedział jako polski polityk i polski obywatel oburzony występem Róży Thun w paszkwilanckim reportażu
– podkreślił Zdzisław Krasnodębski.
Natomiast Guy Verhofstadt jako przewodniczący grupy politycznej w ramach debaty parlamentarnej wygłosił fałszywe i zniesławiające tysiące Polaków tezy. Naruszył zatem artykuł 11 punkt 3 regulaminu Parlamentu, który stwierdza: ”w debatach parlamentarnych posłowie wystrzegają się wypowiedzi lub zachowania o charakterze zniesławiającym, rasistowskim czy ksenofobicznym, a także eksponowania transparentów”
– dodał.
W niedzielę o godz. 12.00 w programie „Polityczna kawa” w TV Republika wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki ujawni, czy na żądanie kierownictwa europarlamentu przeprosi Różę Thun. Padnie niezwykła odpowiedź.