Dominika Wielowieyska napisała w "Gazecie Wyborczej" tekst będący jednym wielkim atakiem na prof. Sławomira Cenckiewicza, wybitnego historyka specjalizującego się w historii najnowszej. W publikacji oskarżyła go o ponadto o... groźbę. Wszystko dlatego, że na Twitterze Cenckiewicz poruszył drażliwy dla Wielowieyskiej temat: chodzi o jej siostrę, która od 1991 r. pracuje w MSZ, miała tam dyrektorskie stanowisko za kierownictwa komunisty Włodzimierza Cimoszewicza, a w 2011 r. - czyli szczytowym okresie "resetu" z putinowską Rosją - została nagrodzona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski przez Bronisława Komorowskiego, m.in. wraz z prorosyjskim Jarosławem Bratkiewiczem.
"Bezwzględny lustrator" i "prześladowca Wałęsy" - takich określeń użyła Dominika Wielowieyska wobec Sławomira Cenckiewicza w swoim najnowszym artykule. Tekst - kwintesencja "michnikowszczyzny" - nie byłby wart większej uwagi, gdyby nie jego geneza.
Wszystko zaczęło się bowiem kilkanaście dni temu, gdy w odpowiedzi na krytyczny wobec komisji ds. wpływów rosyjskich twitt Dominiki Wielowieyskiej prof. Cenckiewicz odpowiedział:
„Siedzę w resecie ponad rok i komisja mi do wiedzy nie potrzebna. No może rozmowa z byłą dyrektor Departamentu Spraw Zagranicznych KPRM by się jeszcze przydała do ułożenia sobie kilku kwestii, jak będę już pisał książkę"
To właśnie musiało zaboleć dziennikarkę "GW" - dość powiedzieć, że zacytowała powyższą wymianę zdań w swoim artykule o Cenckiewiczu, jego odpowiedź uznając za... groźbę. Historyk miał tu bowiem na myśli Agnieszkę Wielowieyską - siostrę redaktor "GW". Urzędniczka ta pracę w MSZ rozpoczęła już w 1991 r. Po 1995 r., za rządów postkomunistów, była wicedyrektorką Departamentu Europy Zachodniej. Następnie piastowała stanowisko dyrektorki-koordynatorki Departamentu Integracji Europejskiej, a w latach 2001–2007 pełniła funkcję dyrektorki Departamentu Promocji. Od 2008 r. - gdy rozpoczął się "reset" z Rosją - kierowała Departamentem Spraw Zagranicznych w kancelarii premiera Donalda Tuska.
W 2011 r. Agnieszka Wielowieyska „za wybitne zasługi w służbie zagranicznej, za osiągnięcia w podejmowanej z pożytkiem dla kraju pracy zawodowej i działalności dyplomatycznej” została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski przez Bronisława Komorowskiego. Razem z nią od prezydenta odznaczenie tego samego dnia (tyle że Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski) otrzymał Jarosław Bratkiewicz - główny "architekt" polsko-rosyjskiego resetu, prawa ręka Radosława Sikorskiego.
W archiwach z pewnością zachowały się dokumenty pokazujące, jakie decyzje podejmowała i jakie działania realizowała Agnieszka Wielowieyska jako szefowa Departament Spraw Zagranicznych u Tuska, a także w latach wcześniejszych. Czy może zatem dziwić, że niewinna uwaga Cenckiewicza, iż chętnie porozmawiałby z urzędniczką, która na odcinku zagranicznym (w tym wschodnim) pracowała od czasów Krzysztofa Skubiszewskiego (zarejestrowanego jako TW "Kosk"), przez Włodzimierza Cimoszewicza (zarejestrowanego jako KO "Carex") aż po układającego się z Putinem Tuska, wywołała tak wielką nerwowość u jej siostry?