"Jakakolwiek walka z dziennikarzami lub z satyrą nie ma szans na powodzenie, jest z góry skazana na porażkę" - stwierdziła posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic. Kiedy jednak usłyszała, że chodzi o Donalda Tuska i jego pozwy za satyryczną okładkę "Gazety Polskiej", zmieniła narrację. Mówiła o... propagandzie!
Donald Tusk chce przejąć władzę w Polsce i liczy, że 13 grudnia może być zaprzysiężony przez prezydenta RP na urząd premiera. Jaki byłby pierwszy dzień w nowej pracy? Od razu... wizyta w sądzie: lider PO ściga bowiem Tomasza Sakiewicza i "Gazetę Polską" za satyryczną okładkę.
Czy walka z satyrą ma sens? - o to pytał dziś Tomasz Sakiewicz. W swoim programie w Telewizji Republika postanowił delikatnie zmienić historię.
"Niech pani sobie wyobrazi, że jeden z liderów PiS-u, w istotnym momencie, jak choćby teraz, spędza cały dzień w sądzie, żeby ścigać dziennikarza za to, że zamieścił okładkę satyryczną. Jakby pani takiego polityka PiS-u oceniła?" - zapytał prowadzący program Polityczna Kawa.
Jakakolwiek walka z dziennikarzami lub z satyrą nie ma szans na powodzenie, jest z góry skazana na porażkę. Aczkolwiek pewnie są granicę, w których się przekracza granicę dozwolonej krytyki i pewnie te sformułowania bardzo bolą. Ja też jednemu z moich hejterów wytoczyłam proces cywilny...