We wtorek Komisja Europejska pozytywnie oceniła zmieniony polski Krajowy Plan Odbudowy o wartości 59,8 mld euro; zatwierdzenie tej oceny przez Radę UE umożliwi Polsce otrzymanie płatności zaliczkowych w wysokości 5,1 mld euro z funduszy REPowerEU.
Berlin - jak zawsze - gra na Tuska
I właśnie ta informacja stała się obiektem licznych komentarzy, których dokonują również zagraniczne media. Przede wszystkim - niemieckie. Spójrzmy:
„Dobra wiadomość” - tak o zgodzie Komisji Europejskiej na wypłatę Polsce zaliczki z programu REPowerUE, która "nadchodzi za późno dla polskiego premiera Mateusza Morawieckiego” pisał wczoraj berliński dziennik „Die Tageszeitung” (TAZ).
„Świętować z tego powodu będzie zapewne kto inny” – wyjaśnia warszawska korespondentka gazety Gabriele Lesser, dodając, że „według wszelkiego prawdopodobieństwa” w grudniu lider Koalicji Obywatelskiej Donald Tusk, wraz z koalicjantami Trzecią Drogą i Lewicą stworzy nowy rząd w Polsce. Cóż, to się jeszcze okaże...
Niekończąca się melodia - praworządność
Tajemnicą nie jest, że program ten stanie się formalnie rozdziałem KPO. Chodzi o dodatkowe pieniądze na politykę energetyczną w odpowiedzi na wstrząsy związane z gospodarczym (głównie surowcowym) uniezależnianiem się od Rosji.
Jak pisze niemiecki portal dw.com - "20-procentowa zaliczka, która prawdopodobnie trafi do Polski w pierwszych tygodniach 2024 roku, może być wypłacona niezależnie od spełnienia wstępnych warunków dotyczących wymogów praworządności". No tak, bo czego by innego się tutaj czepić...
"Natomiast kolejne wypłaty zwykłych, czyli niezaliczkowych rat z REPowerEU (do 2026 roku jak w przypadku całego KPO) będą uzależnione od reform sądownictwa z kamieni milowych. Gdyby Polska tych zmian w sądownictwie ostatecznie nie wprowadziła, musiałyby zwrócić zaliczkę z REPowerEU" - dodaje portal.
Nie to co Tusk...
To jednak nie koniec rewelacji. Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) pisze, że zgoda KE na wypłatę Polsce zaliczki z REPower EU niemiło zaskoczyła eurodeputowanych - orędowników "praworządności" w krajach UE. Uzależnienie środków z KPO od spełnienia przez polski rząd tzw. kamieni milowych dotyczących praworządności „było dotychczas najważniejszym narzędziem, aby skłonić rząd w Warszawie do reform”. Tu jednak nigdy nie sprecyzowano, co brukselscy urzędnicy rozumieją przez pojęcia "praworządność".
Jednak – dodaje w bardzo pewnym tonie „FAZ” – za kilka tygodni władzę w Polsce przejmie zapewne rząd na czele z Donaldem Tuskiem, byłym szefem Rady Europejskiej, który „chce z zreformować sądownictwo i dlatego może liczyć na dobrą wolę Brukseli".
„Podczas kampanii wyborczej Donald Tusk obiecał, że ściągnie do Polski zablokowane fundusze unijne. Przedstawiciele ustępującego rządu PiS nazwali tę zapowiedź, szantażowaniem’ wyborców” – pisze „FAZ”.
Faktycznie, obiecał, że na drugi dzień po wyborach wybierze się do Brukseli i "przywiezie pieniądze". Cóż, pieniędzy jak nie było, tak nie ma...