"Nie było żadnej współpracy pomiędzy Tuskiem a Lechem Kaczyńskim. I to nie dlatego, że nie chciał tego Lech Kaczyński, Fakt, był po drugiej stronie barykady, ale rozumiał, że jako prezydent, musi współpracować z każdym rządem. Wiele gestów w tym kierunku wykonywał, tyle, że zawsze ta ręka była odtrącana. Zawsze spotykał się z atakami Tuska i jego ludzi. Tusk wolał współpracować z Rosjanami. Wolał układać się z nimi przeciwko prezydentowi własnego państwa" - w taki sposób na antenie TVP Info minister aktywów państwowych Jacek Sasin odniósł się do wczorajszych słów Tuska na temat rzekomej współpracy między nim, a śp. prezydentem Lechem Kaczyńskim.
Program #Jedziemy dziś wyjątkowo zamiast ze studia, prowadzony był z Lizbony. To tam, jak zaznaczył red. Michał Rachoń, miała rozpocząć się współpraca energetyczna z Rosją. "Nord Stream miał być jej kręgosłupem" - wskazał.
Dziennikarz zapytał swojego rozmówcy, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, czy to wszystko jest już przeszłością, czy jednak świat nie zapomniał o mrzonkach współpracy z Moskwą.
"Nie zapomnieli. Polityka niemiecka jest tutaj stała od kilkuset lat. Niemcy tylko czekają na to, aby wrócić do interesów z Rosją - ponad naszymi głowami. To jest stały element Berlina. Im silniejsza będzie Polska, tym łatwiej będzie nam się sprzeciwić. Traktowania nas jak pionków, bo tak naprawdę o to chodzi. My mamy być pionkami, a gracze mają być na wschód i zachód od nas"
Jak wskazał Sasin - "żyjemy w czasach konfliktów - Ukraina, Izrael. Liczą się dziś tylko silni. Słabe kraje w tej rozgrywce liczyć się nie będą".
"Jeśli będziemy słabym krajem, który ulega innym, tak jak za czasów PO, to wtedy żadnej roli nie będziemy odgrywać. To się przełoży na sytuację Polaków. A od tego wszystko zależy, ile będziemy płacić za energię, czy możemy godnie żyć, godnie pracować. Jeśli nie będziemy mogli zadbać o polskie interesy, nigdy nie wyrównamy poziomu życia z innymi krajami UE. To jest oczywiste"
Wczoraj na antenie Polsat News, lider PO stwierdził, że "Jarosław Kaczyński jest przypadkiem beznadziejnym pod względem perswazji i możliwości przekonania do czegoś sensownego". Inaczej wypowiedział się na temat brata obecnego wicepremiera - śp. Lecha Kaczyńskiego.
"Gdy Lech Kaczyński był prezydentem, a ja premierem, nie przepadaliśmy za sobą, ale wspólnie i w dyskrecji pracowaliśmy nad kwestiami obronności kraju. Do głowy by nam nie przyszło robić z tego taki cyrk" - stwierdził Tusk.
Warto zaznaczyć, że obecny szef MAP w tamtym okresie pełnił jedną z najważniejszych funkcji w kancelarii prezydenta Kaczyńskiego. Dlatego właśnie gospodarz programu #Jedziemy, zapytał o prawdziwość tych słów.
"Nie potwierdzam tego, a wręcz zaprzeczam. Nie było żadnej współpracy pomiędzy Tuskiem a Lechem Kaczyńskim. I to nie dlatego, że nie chciał tego Lech Kaczyński. Fakt, był po drugiej stronie barykady, ale rozumiał, że jako prezydent, musi współpracować z każdym rządem. Wiele gestów w tym kierunku wykonywał, tyle, że zawsze ta ręka była odtrącana. Zawsze spotykał się z atakami Tuska i jego ludzi. Tusk wolał współpracować z Rosjanami. Wolał układać się z nimi przeciwko prezydentowi własnego państwa. To był jeden wielki ciąg ataków, mowy nienawiści wobec prezydenta. A przede wszystkim próba zniszczenia jego autorytetu. Spojrzenia na politykę energetyczną również były tutaj zupełnie odmienne. Lech Kaczyński skłaniał się ku współpracy ze Wschodem, ale z pominięciem Rosji. W tym czasie Donald Tusk już planował reset z Rosją. Te rozmowy, te ustalenia miały już wtedy miejsce. To nie była polityka spójna - wręcz przeciwnie. Była zupełnie rozbieżna"
I dodał - "Rosja miała umocnić swoją rolę jako hegemona - a to duże osiągnięcie Tuska i jego ekipy".
Dziennikarz zapytał również o kulisy umowy gazowej, jaką rząd Tuska podpisał z Moskwą. Tu należy zaznaczyć, że 2037 roku Polska miała być uzależniona od rosyjskich surowców energetycznych, pomijając przy tym budowę własnego gazoportu...
"Tutaj była oczywista sprzeczność w tym, co mówi teraz Tusk, a w tym, co robił jako premier. On nie chciał budować gazoportu, to potwierdzają te kontrakty. On i jego sojusznicy mówią, że to oni go budowali. Tak, ale jednocześnie zawierali umowy, które miały powodować, że ten gazoport będzie niepotrzebny, nie będzie działał. Mieliśmy być zobowiązani do kupowania gazu z Rosji aż do 2037 roku. To na szczęście udało się zmienić. Dziś żadne umowy z Gazpromem nas już nie obowiązują. Jesteśmy niezależni energetycznie od Rosji. Rząd PiS w 2007 roku rzutem na taśmę przeznaczył środki na budowę gazoportu w Świnoujściu. Tusk robił wszystko, żeby on wyhamował, żeby nie zadziałał. Żeby nie być alternatywą dla źródeł rosyjskich"
"To nie wszystko... Odrzucił on też projekt Baltic Pipe. Mówił wprost, że nie są nam potrzebne alternatywy, bo mamy kontrakty z Rosją. To samo mówił też Waldemar Pawlak. Były ataki na Gruzję, na Ukrainę, a Pawlak wciąż dziwił się, że nie chcemy współpracować dalej z Rosją" - podkreślił.