Start w wyborach samorządowych i ubieganie się o kolejną kadencję prezydenta Warszawy - taki scenariusz dla siebie uznał za najbardziej prawdopodobny Rafał Trzaskowski. Zaznaczył przy tym, że nie planował ubiegania się o prezydenturę w 2020 roku, więc nic nie można wykluczyć. Wtedy Trzaskowski stał się dublerem Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Jak będzie w najbliższych miesiącach?
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski został zapytany, czy zamierza wziąć udział w wyborach parlamentarnych. Pytanie nieprzypadkowe, bo nie wykluczał tego na przykład prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
Mam nadzieję, że nie będzie konieczne, żeby wszyscy samorządowcy włączyli się w wybory jako kandydaci do parlamentu, natomiast na pewno wszyscy się zaangażujemy w kampanię, już się angażujemy
Zaznaczył że nie zamierzał brać udziału w kampanii prezydenckiej w 2020 r., ale... "tak się potoczyły losy, że trzeba było się zaangażować, wystartować w tej kampanii, wziąć odpowiedzialność".
"Od tego czasu nauczyłem się nie mówić, że na pewno jakiś scenariusz się nie ziści" - dodał.
Przypomnijmy, że Platforma Obywatelska wystawiła Trzaskowskiego jako dublera dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która wygrała prawybory w PO i miała być kandydatem na prezydenta. Kiedy okazało się, że słabo jej idzie w sondażach, schedę po niej przejął nie konkurujący z nią w prawyborach Jacek Jaśkowiak, a właśnie dubler Trzaskowski.
Co więc zrobi Trzaskowski w nadchodzących miesiącach? Za najbardziej prawdopodobny scenariusz uznał on start w kolejnych wyborach samorządowych i ubieganie się o kolejną kadencję prezydenta Warszawy. "Natomiast żaden z nas samorządowców nie jest w stanie wykluczyć, że będziemy się musieli zaangażować bardziej w tę kampanię" – powiedział Trzaskowski.
Wyraził nadzieję, że "za kilka miesięcy, jak rozkręci się prawdziwa kampania wyborcza, będzie widać, że opozycja jest w stanie wygrać te wybory, i wtedy takie bezpośrednie zaangażowanie samorządowców po prostu nie będzie konieczne". Wyraził też przekonanie, że "może jeszcze dojść" do stworzenia jednej opozycyjnej listy. Stwierdził, że szef PO Donald Tusk "jest absolutnie do tego gotowy". Zapomniał tylko dodać, że gotowi nie są na przykład Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz, którzy wprost mówią, że jednej listy raczej nie będzie.
Przyznając, że na opozycji są rozbieżności Trzaskowski podkreślił, że powinna ona stronić od sporów i "skupić się na współpracy i prezentacji rozwiązań na przyszłość". Tezę o walce między nim a Tuskiem o wpływy i przyszłe przywództwo w PO określił jako "absolutną bzdurę".